Opowiadanie.

MsCoccaine

Draco poczuł się zawstydzony. Nie to, żeby nikt inny wcześniej nie oglądał jego tyłka, ale jeszcze nigdy jego tyłka nie oglądała jego przyszła żona. Była to dla niego co najmniej dziwna sytuacja, w której ciężko było mu się odnaleźć.

Alex

Bardzo odpowiadał jej taki obrót sytuacji. Co się okazało po dłuższych oględzinach: Draco Malfoy ma na prawdę ładny tyłeczek. Wtedy, gdy Hermiona została postawiona na podłogę, chłopak do niej podszedł i skrępowany obrotem sytuacji zaczął rozmowę.

Mewik

- No bo wiesz, jaa... To znaczy... A więc - zaczął się jąkać Dracuś.
- Nie zaczyna sie zdania od "A więc", panie Malfoy! - Powiedziała naczlena pinda, która była uważana za naczelną dziewicę. Kto to taki? oczywiście Minerwa MakKwak!

Ms_Riddle

- A ja mogę! - odparł oburzony Draco. - A więc Hermiono idziemy w bardziej ustronne miejsce - oznajmił ciągnąc ją a po chwili byli w pokoju życzeń.

Karola

- Malfoy! Gdzie mnie ciągniesz, po co i dlaczego?
- Zobaczysz.

Ms_Riddle

- Więc tak, musimy wziąć ślub, bo inaczej Czarny Pan zabije i mnie i ciebie. To tak w skrócie, więc jak chcesz żyć to musisz wyjść za mnie w ciągu tego tygodnia i udawać zakochaną do szaleństwa lub skazać nas oboje na śmierć, ale na to ci nie pozwolę i prędzej czy później coś wykombinuję, więc lepiej zgódź się dobrowolnie. - powiedział blondyn sadzając ją w wielkim, zdobionym fotelu.

Karola

Dziewczyna popatrzyła na niego jakby urwał się z choinki.
- Malfoy, ty chyba sobie jaja robisz, na głowę upadłeś!! Wypchaj się, nie zamierzam brać z tobą ślubu!! - zdenerwowana dziewczyna wyszła trzaskając drzwiami

Ms_Riddle

-Wy gryfoni jesteście tacy przewidywalni, lepiej unieść się honorem i wąchać kwiatki od spodu niż żyć. Może ty nie chcesz żyć, ale mnie się na tamten świat nie spieszy, więc wyjdziesz za mnie świadomie lub nie, ale wyjdziesz - ciągnął - toż ja cię nawet nie tknę, spotykaj się z kim chcesz, bądź sobie z kim chcesz, ale tak, żeby nikt więcej nie wiedział, bo inaczej po nas, rozumiesz? - spytał, łapiąc ją wpół i słysząc czyjeś kroki wpił się w jej usta, myśląc: "przedstawienie czas zacząć".

MsCoccaine

Do pokoju wszedł nie kto inny, jak Ron Weasley.
- HERMIONO!!!!! CO TO MA ZNACZYĆ! PRZECIEŻ TO ŚLIZGON!!

Karola

Dziewczyna odepchnęła chłopaka.
- Do cholery jasnej, Amerykę odkryłeś Ron, przecież to on mnie całował, a nie ja jego. A ty Malfoy, nie waż się do mnie zbliżać! Ron nie gam się tak na mnie tylko chodź, nie zamierzam z tą fretką spędzić tu ani chwili dłużej - wyszła zostawiając chłopaków samych.

Ms_Riddle

- Co wieprzlej zazdrosny? - roześmiał się ślizgon - zazdrościsz, że ty nigdy tego nie zrobiłeś? - spytał pewny siebie, widząc zdziwioną minę gryfona. - Wesasley, Weasley ja znam taki rodzaj magii o jakiej ty nigdy nie słyszałeś, nawiasem jesteś zbyt prymitywny a jej nazwa to leglimencja, a Granger będzie moja - powiedział i odszedł, zostawiając czerwonego ze wściekłości chłopaka.

Mewik

- Do stó tysiency stokroteczek! A rzeby cie Malfoy chipohryf zjadł na siniadanko! I rzeby kij Dumbla cie wytahał od sierodeczka! - Mamrotał, tak wzburzony Ron, że nawet nie zwracał uwagi na pisownie wypowiadanych słów.

:hamster_XD:

wybaczcie =D

Karola

Chciał wyjść z Pokoju Życzeń ale jak to z Ronem bywa potknął się o próg, którego nie było. W tym samym czasie w innej części zamku, pewna szatynka chodziła po pustym korytarzu krzycząc sama do siebie.
- Niech cię szlak trafi Malfoy, ty wstrętna obślizgła biała fretko, ty tleniony gnomie. Prędzej mnie piorun trzaśnie, niż zgodzę się wziąść z tobą ślub.

(Tak wiem, że miały być 3 zdania, a nie 4 ale chciałam dokończyć swoją myśl. Wybaczcie)

Ms_Riddle

- Zawsze do usług - powiedział beztrosko Draco, który przyglądał się już jej od dłuższego czasu. - Miałem cię za mądrą Granger, ale skoro przez swój pie*rzony upór chcesz zabić mnie i ciebie, moją i twoją rodzinę, to eliksir miłosny pójdzie w ruch... - dodał machając jej przed oczami fiolką. - Przemyśl to, czekam jutro o północy na błoniach, potem będę pogrywał swoimi sposobami, a wtedy nie będziesz miała już nic do gadania - zakończył, chcąc odejść w swoją stronę, uprzednio spoglądając poważnie, czy nawet groźnie w jej oczy.

Karola

- Wypchaj się! Dam sobie radę sama, nie będę na zawołanie Voldzia, tańczyć jak kukiełka na sznurkach. Nie jestem tchórzem jak ty Malfoy! - słysząc te słowa w Draco zagotowała się krew, pomimo tego opanował się w końcu miał już plan B na wypadek uporu tej nieokrzesanej gryfonki