Forum www.storiesdhl.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

"Po drodze do nieba"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.storiesdhl.fora.pl Strona Główna -> Czara Ognia / Numerkowo - prace konkursowe.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MsCoccaine
Better. Faster. Stronger.



Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 2830
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:53, 15 Wrz 2011    Temat postu: "Po drodze do nieba"

Trzecia praca konkursowa! Pamiętajcie, że oceniacie je w skali od 1-5, biorąc pod uwagę takie punkty jak interpunkcja, stylistyka, zgodność z tematem i wasze własne odczucia. Miło by było, gdyby ocena była uzasadniona.

UWAGA!! Gdyby pojawił się błędy typu posklejane zdania, dziwne napisy w stylu &539488 jest wo winą tego, że tekst był wklejany z Worda!!

Temat: Po drodze do nieba
Autor: Leeni

Drameo i Helia


Draco wiedział, że jeśli pójdzie na ten casting, stanie się coś strasznego. Wiedział to. Więc dlaczego, do cholery, poszedł?! No tak. Bo sobie ubzdurał, idiota, że aktorstwo to jego powołanie.

***
Hermiona wiedziała, że to nie jest dobry pomysł. Po prostu wiedziała. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jeśli pójdzie na ten casting, to stanie się coś złego. Ale, oczywiście, jak to ona, poszła. Głupia, ganiła się w myślach. Ubzdurała sobie, że jej powołaniem jest aktorstwo.


Tego ranka:
- Doskonale, panno Granger – odezwał się z niemieckim akcentem brodaty mężczyzna zasiadający w jury. - Rola Julii Capuletti jest pani. Próba rozpocznie się za dwadzieścia minut w auli po drugiej stronie korytarza.
- Aale – zająknęła się Hermiona – ja starałam się o rolę w "Ani z Zielonego Wzgórza".
- Produkujemy kilka przedstawień, w tym także sztukę "Romeo i Julia". Rolę Anny Shirley otrzymała niejaka Ginewra Weasley. Myślę, że zagranie Julii Capuletti nie jest dla pani problemem? - Uniósł brwi. - Zapłata jest wyższa o dwadzieścia galeonów, a pierwsza próba odbywa się z tekstem. A teraz proszę wyjść, bo jury musi coś omówić. - Brodacz nawet nie zaczekał na odpowiedź brunetki.
Hermiona wyszła z niepewną miną. Nie była pewna, czy podoła wierszowanej roli, a w dodatku romantycznej. Do tej pory zakochała się tylko raz, na siódmym roku w Hogwarcie, kiedy to wszyscy uczniowie, ze względu na nieprawidłowy program nauczania, musieli powtórzyć rok, w którym w szkole uczyli Carrowowie. Udzielała wtedy korepetycji Draconowi Malfoyowi, ponieważ ten spędził dwa miesiące opiekując się chorą matką. Na Narcyzie Malfoy odbiły się wreszcie stresy wojny, i Hermionie było to bardzo na rękę.
Pogrążona w myślach dotarła do auli, w której stało na oko piętnaście osób, a w tym zaledwie trzy kobiety. Brunetka domyśliła się, że miały zagrać panie Capuletti i Montecchi oraz piastunkę Martę.

Chwilę później do auli weszli członkowie jury – młoda, na oko trzydziestoletnia blondynka o surowej twarzy, brodacz w garniturze w czerwone prążki i niski staruszek, który wyglądał na przynajmniej sześćdziesiąt lat.
- Witajcie – zaczęła Angela Austere*, jak głosiła jej plakietka. Trzeba przyznać, że nazwisko miała stosowne do ostrej miny. - Jesteście najlepszymi z najlepszymi, i tylko z tego powodu gracie w tej sztuce. Wasz tekst jest dość długi, sztuka będzie trwała bowiem około trzech godzin. Wszystkie postacie prócz tytułowych – Romea i Julii – muszą nauczyć się roli do jutra, natomiast nasi kochankowie mają na to dwa dni.
Rozległ się zbiorowy jęk zawodu. Uśmiechnął się się na to staruszek, według plakietki Brian Wisdom**.
- Radziłbym wam się nie martwić aż tak bardzo – rzekł ciepło. - Te kwestie tylko wydają się takie długie, ale bardzo łatwo je zapamiętać, a Angela nie jest taka straszna na jaką wygląda, nie zabije was.
- Wybacz, Brian – przerwał mu brodaty mężczyzna bez plakietki – ale nasz czas jest ograniczony. Nazywam się Michel Bart. Tak, to znaczy "broda" – odpowiedział na chichoty tych aktorów, którzy znali niemiecki. - Ale przejdźmy do rzeczy, bo nigdy tego nie skończymy. Pierwsza próba jest z tekstem, jak już zostaliście poinformowani. Sztukę wystawiamy za miesiąc. Obowiązują was dwie zasady. Pierwsza – reżyser zawsze ma rację. Druga – jeśli reżyser nie ma racji, patrz punkt pierwszy. No dobra, teraz musimy się poznać. Każdy mówi swoje imię i nazwisko, podaje postać, którą gra i kilka zdań o sobie. Zastrzegam, że na czas prób mówimy na siebie używając imion i nazwisk postaci, będzie wam łatwiej się wczuć. Zaczyna nasza Julia – rzekł, z zachęcającym uśmiechem patrząc na brunetkę.
- Nazywam się Hermiona Granger, zagram Julię Capuletti. Ukończyłam Hogwart, mam dwadzieścia lat, w wolnym czasie lubię czytać książki. Aktorstwo to od niedawna moja pasja - wyrecytowała jednym tchem aktorka, gdy na sali zapadła cisza. Po niej każdy z obecnych przedstawił się, ale brunetka nie zwróciła uwagi na nikogo konkretnego, nikt też nie okazał się jej Romeem.
- A gdzie jest nasz Romeo? - zapytał z ciepłym uśmiechem Brian. - Proszę o kilka zdań, Draco – dodał, a w głowie Hermiony zapaliła się lampka alarmowa.
- Nazywam się Draco Malfoy – usłyszała po chwili przeciągający samogłoski głos, który sprawił, że zdębiała. - Mam dziewiętnaście lat, ukończyłem Hogwart. Z zawodu jestem dziennikarzem. Gram tu, ponieważ od niedawna aktorstwo jest moją pasją.
- Doskonale – rzekła Angela sucho. - Zaczynamy próbę. Pierwsza jest scena piąta, akt pierwszy.
Hermiona ocknęła się z zamyślenia dopiero gdy usłyszała rozmarzony głos swojej szkolnej miłości:
- Ona pochodnie pozbawiła mocy, jej piękność zwisa u policzka nocy jak drogi klejnot przy uchu Etiopa; ziemi nie tknęła nigdy lżejsza stopa! Jak gołębica śnieżna, zagubiona wśród wron, jaśnieje pośród innych ona. Dotknę jej dłoni, gdy tańczyć przestanie. Dłoń moja marna niech świętą się stanie. Nie znało serce me dotąd miłości, oczy nie znały prawdziwej piękności.*** - Chwilę później Angela wypchnęła ją na środek sali, a Ślizgon chwycił jej dłoń i rzekł z uczuciem, którym maskował ledwo słyszalną ironię: - Jeśli znieważam dłońmi niegodnymi relikwię, którą jest dłoń twoja, pani, me wargi jak dwaj spłonieni pielgrzymi zmażą mą winę przez ucałowanie.
- Dobry pielgrzymie, pragniesz dłoni swej krzywdę wyrządzić, choć jest tak pobożna - wyszeptała zmartwiałymi wargami brunetka. - Świętym ów uścisk pielgrzymi przystoi, złączenie dłoni jest to rzecz niezdrożna.
Przerażona dokończyła scenę, na szczęście bez pocałunku, bo bała się, że nie zdołałaby nad sobą zapanować.
- Następna próba jutro o szóstej rano – zarządził Brian po trzech godzinach powtarzania tych samych zdań i słuchania marudzenia Angeli, że wszystko jest źle. Na przerażone okrzyki aktorów, którzy właśnie obliczali, o której będą musieli wstać, tylko się roześmiał i wyszedł wraz z panną Austere i Michaelem. Wtedy rozpoczęło się piekło.
- Co ty tu robisz, Granger? - Blondyn cedził słowa ze wściekłą miną. - NIE BĘDĘ z tobą grał. Masz zrezygnować. - Jego ton był zimny jak lód. - Natychmiast. Bo ja nie zamierzam z tobą grać.
- W takim razie – głos Hermiony ociekał jadem – sam musisz odejść, ponieważ nie mam na to ochoty. Wygrałam casting i zagram w tym przedstawieniu, choćbym musiała cię znosić cały czas, Malfoy. - Miała nadzieję, że głos jej nie zadrżał.
Tymczasem aula opustoszała, a po chwili wyszedł z niej także Draco Malfoy, z pogardliwą miną mamroczący o rządzących się szlamach.
Tak, to był naprawdę zły dzień.

***
Draco miał tego dość. Dlaczego Merlin kara go czymś takim?
Dostał upragnioną rolę, ale musiała oczywiście napatoczyć się Granger, w której podkochiwał się na siódmym roku. Teraz dodatkowo wypiękniała i dojrzała... Cholera by to wzięła. I jak on ma się do niej wdzięczyć i ją całować? Przecież on się na nią rzuci, a ta uzna go za zboczeńca i wypędzi. Cholera by wzięła pomysły tego Merlina. Stary się spełnia po śmierci.
Draco, westchnąwszy ciężko, zawołał skrzata, poprosił o kawę i zasiadł nad scenariuszem. To będzie długa noc.

***
Hermiona wstała przed czwartą, rześka i wesoła, szybko się ubrała, powtórzyła tekst scenariusza i już leciała na próbę. Z perspektywy nocy Draco Malfoy – albo Romeo Montecchi, jak powinna go teraz nazywać – przestał być tak przerażającą wizją, a stał się możliwością dobrej zabawy.
Gdy przybyła na próbę, parsknęła śmiechem. Jej szkolna nemezis miała doły pod oczyma, lekko uchylone powieki i najwyraźniej bardzo chciało jej się spać. Zatem jej Romeo nie był rannym ptaszkiem, no no...
Dzisiejsza próba minęła pod asystą nieprzyjemnych spojrzeń, a każda następna ma już odbywać się w teatrze, także o szóstej, bo będą brane miary na kostiumy aktorów. Draco myślał, że nie wstanie, ale, dzięki wiernym skrzatom, udało mu się zwlec z łóżka.
Na prawdziwej scenie atmosfera była zupełnie inna. Wszyscy starali się o wiele bardziej, a próby bez tekstu przebiegały płynniej. Gdy Hermiona zobaczyła projekty swoich strojów, stanęła jak wryta. Wszystkie były z delikatnych materiałów, przeplatane złotymi nićmi, a każda z sukni miała przepiękny krój. Trzeba było tylko uwzględnić kilka drobnych poprawek, ubrania bowiem były dla niej odrobinę zbyt ciasne.
Natomiast naszego Romea stroje, delikatnie mówiąc, wściekły.
- JAK TO MAM CHODZIĆ W RAJSTOPACH?! - darł się tak, że reszta aktorów zatykała uszy. - RAJSTOPY NOSZĄ... BABY! - wydarł się po chwili. - JA NIE BĘDĘ NOSIĆ RAJSTOP!
- Romeo – zaczęła młoda krawcowa, zgodnie z zaleceniem reżyserów. - W twoich czasach tak właśnie się ubierano i w związku z tym musisz wystąpić w tych, jak je nazwałeś, rajstopach. Podpisałeś umowę. A teraz się przebieraj, póki stoję za drzwiami, bo zaraz wejdę.
Resztę aktorów ta wymiana zdań niesłychanie ubawiła, a w istny szał radości wprawił ich ów blondyn, z naburmuszoną miną stojący w stroju, który upodabniał go do Adonisa. Nasz Romeo wyglądałby świetnie nawet w worku na ziemniaki, ale ten strój sprawił, że kobiety, które stały w pobliżu, ledwo utrzymały się na nogach.
- No co się tak gapicie? - rzekł naburmuszonym tonem. - To ona mnie ubrała w te rajstopy. - obrażony wskazał na krawcową, która wybuchła śmiechem.
W tym momencie Angela zwołała ludzi na próbę, więc Draco musiał czym prędzej wyskoczyć ze stroju i biec recytować.
- Jeśli mam wierzyć oczom snu pochlebnym, czeka mnie wkrótce wieść jakaś pomyślna. Serce zasiadło lekko na swym tronie i przez dzień cały osobliwy nastrój wnosi nad ziemią moje lekkie myśli. Śniłem, że pani moja mnie znalazła...
- Nie, nie, nie! - przerwał mu Michael. - Źle. "Pani moja" powinna być zaakcentowana głębokim oddaniem i tęsknotą, a nie beznamiętna. Jeszcze raz, ale ma być lepiej.
Tak toczyły się dni prób przez kilka tygodni, aż do strojów wprowadzono ostateczne poprawki. Wtedy to Brian zadecydował, że każda kolejna scena będzie odbywała się w odpowiednich ubiorach, aby aktorzy wczuli się w swoje postacie i lepiej zagrali.
Tymczasem dokończono tworzenie dekoracji, więc już je rozłożono, na prośbę Angeli. Panna Austere wierzyła, że gra wśród nich będzie wobec aktorów bardziej wymagająca, ale i przyjemniejsza.


Próba generalna, przerwa.
Hermiona rozmarzona stała na balkonie Julii, wpatrując się w dekoracje.
- Ta drabina – szepnęła – to schody do nieba, a ta miska nad schodami... To księżyc. Tamten miecz... To zwyczajny pogrzebacz, a z garnków są hełmy rycerzy... A kto w te czary nie uwierzy... To jest teatr, to jest teatr, a teatr jest po to, żeby wszystko było inne, inne niż dotąd... Żeby iść do domu w zamyśleniu, w zachwycie, i już zawsze księżyc w misce widzieć...****
- Co tam recytujesz? - spytała ją Alicja, jej, teoretycznie, matka, bo pani Capuletti.
- A, taki wiersz o teatrze – odparła melancholijnie. - Szkoda, że jeszcze tylko kilka występów i opuścimy tę scenę, zżyłam się z nią.
- No co ty, ja nie odchodzę – zaprzeczyła Alicja zapalczywie. - i tu dobrze, gadałam z Brianem, obiecał szukać dla mnie ról jak najczęściej, ty najlepiej też go poproś, jeszcze dzisiaj. Gość jest spoko. Angela trochę przeraża, ale też da się ją polubić, za to Michael... Cóż, poczucia humoru mu nie poskąpiono. A teraz chodź, bo zaraz dalsza część próby. O, patrz, za nami stoi twój Romeo. Hej, Draco, przyzwyczaiłeś się już do tych, jak je nazywasz, rajstop?
- Wręcz przeciwnie – odparł ten naburmuszony. - Nadal twierdzę, że rajstopy to baby powinny nosić, a nie my.
- No tak, ty to się nigdy nie zmienisz... - Jego "teściowa" westchnęła ciężko. - A właśnie, też masz zamiar stąd nie odchodzić? Ja poprosiłam Briana o wstawienie się za mną.
- Mi już dawno załatwił – odparł ten nonszalancko. - A teraz chodź, Granger, zaraz scena z balkonem, sam jej nie odegram - warknął, kryjąc pod nieprzyjemnym głosem czułość w stosunku do drobnej brunetki.

Próba wypadła fatalnie, i to delikatnie mówiąc. Wszyscy pozapominali tekstów, chodzili po scenie zupełnie inaczej, niż mieli to robić, wpadali na siebie... Jednym słowem, gorszej gry aktorskiej jeszcze nie widziano. A to w sumie bardzo dobrze, bo wszyscy wiemy, że im gorsza próba generalna, tym lepsza sztuka.

***
Następnego dnia teatr był pełen po brzegi. Ci, którym nie udało się zdobyć miejsc siedzących, stali. Plotka o wspaniałej grze i utalentowanych aktorach, których można ujrzeć tego dnia, rozprzestrzeniła się bardzo szybko. Jak to z plotkami bywa, nie istniały najmniejsze podejrzenia co do jej twórcy. Nikt nie domyślił się, że jej autorem był pewien siwy staruszek, Brian, którego celem był tworzenie wspaniałych sztuk i promowanie utalentowanych aktorów.

Hermiona miała tremę. Ba, mało powiedziane! Ona wręcz umierała ze strachu. Trochę dlatego, że po raz pierwszy jej występy miało oglądać tyle osób, ale głównym powodem było coś innego. Tym razem miała pocałować Draco Malfoya. I to nie raz! Absolutnie ją to przerażało. Podczas prób przyzwyczaiła się do jego obecności i dogryzania, a nawet to polubiła. Może nie same kłótnie, ale jego. Jego sposób gry wprawiał ją w podziw, a cięty język powodował przypływ gorąca i rumieniec. Sam blondyn, gdy wchodził do pomieszczenia, nie był w stanie zauważyć jej nagłego uśmiechu, ale nie wszyscy byli tak ślepi, więc Hermiona musiała znosić kpiny koleżanek.

Draco miał podobny problem. Jego teatralna partnerka pociągała go, i to nie tylko fizycznie. Była wesoła, rozgadana, ale także stanowiła doskonałe towarzystwo do rozmowy na wszystkie tematy, prócz, rzecz jasna, Quidditcha, ale to się dało przeboleć. Najważniejsze było, że potrafiła go rozbawić, a to się rzadko komu udawało. Co tu dużo mówić, polubił ją i przyzwyczaił się do jej obecności. O rety. Dzwonek. Pierwsza scena, trzeba iść.

Za chwilę scena trzecia, a tu brak głównej bohaterki. Cholera, cholera, gdzie ta Granger się podziała?! Spokojnie, zastanowić się. Tak, na pewno ma tremę. Gdzie ona mogła pójść?! O rety, wychodzą na scenę z pół minuty! Chyba że... Tak, musi być w toalecie – rozmyślał Draco gorączkowo. - Głupia, musiała schować się tak daleko... O jest.
- Granger – szepnął natarczywie w drzwi, zza których dobiegało ciche "Nie dam rady, nie dam rady". - Wyłaź stąd, bo cię siłą wyciągnę, twoja scena już trwa. Wyskakuj. JUŻ!
Brunetka wyłoniła się niemrawo zza drzwi. Blondynowi zaparło dech w piersiach.Ubrana w najskromniejszą z szat Julii wyglądała oszałamiająco, a ten widok uwydatniał tylko makijaż, który doskonale skrywał bladość. Dość sentymentów – nakazał sobie w duchu.
- No wreszcie. A teraz leć na scenę, bo Angela zaraz dostanie zawału.
Na szczęście go posłuchała, i zdążyła na ostatnią chwilę. Draco odetchnął z ulgą.
- Co? Kto mnie woła? - rozległ się po chwili śpiewny głos brunetki. Angela opadła z jękiem na krzesło, zdążywszy tylko szepnąć słabo: zdążyła...

Draco wszedł na scenę, a już chwilę później podszedł do Hermiony, zaczynając ich rozmowę:
- Jeśli znieważam dłońmi niegodnymi relikwię, którą jest dłoń twoja, pani, me wargi jak dwaj spłonieni pielgrzymi zmażą mą winę przez ucałowanie.
- Dobry pielgrzymie, pragniesz dłoni swej krzywdę wyrządzić, choć jest tak pobożna. Świętym ów uścisk pielgrzymi przystoi; złączenie dłoni jest to rzecz niezdrożna – odpowiedziała mu panna Capuletti z rumieńcem.
- Czy warg pielgrzymi i święci i nie mają? - zapytał, zdając sobie sprawę, że zbliża się ta chwila, której tak się obawiał.
- Mają, pielgrzymie; modły nimi wznoszą – odpowiedziała mu, płonąc rumieńcem.
- O święta, w ślad za dłońmi niech zdążają. Nie niszcz ich wiary, o łaskę cię proszą – wyszeptał, patrząc brunetce w oczy, a czar aukustyczny rozniósł jego głos po całej sali.
- Święty, choć sprzyja, stoi niewzruszony – odpowiedziała mu szeptem, nie mogąc oderwać oczu od jego twarzy.
- Stój więc, gdy zbiorę moich modłów plony – rzekł i zbliżył wargi do jej ust.
Pocałował ją delikatnie, ledwo muskając jej wargi swoimi. Hermionę przeszył dreszcz. Smakował lekko cytryną i był ciepły w dotyku. Westchnęła, gdy się odsunął.
- Z warg twych na moje przeszło rozgrzeszenie – rzekł niskim głosem.
- Więc wargom moim ów grzech przekazujesz – powiedziała automatycznie, patrząc na niego odrętwiała i cała czerwona.
- Grzech z warg mych? O, to słodkie przewinienie! Zwróć mi go znowu. - Po chwili zatopił się w jej wargach, a ona chętnie odpowiedziała na pocałunek. Smakowała wiśniami i czekoladą. Wsunął język do jej ust i pogłębił pocałunek, ale po chwili usłyszeli schrząknięcie zza sceny, więc musieli się od siebie oderwać.
- Jak z księgi całujesz – rzekła z zamyśleniem, i już wkrótce musiała wyjść, unikając wzroku swojego "ukochanego".

Wkrótce potem stanęła zamyślona na balkonie.
- Źle mi – szepnęła po chwili, słuchając jednym uchem słów swego Romea. O wiele ciekawsze było rozpamiętywanie jego pocałunków. - Romeo! Czemu ty jesteś Romeo? Zaprzyj się ojca i wyrzecz imienia, lub, jeśli nie chcesz, miłość mi przysięgnij, a ja wyrzeknę się krwi Capulettich.
- Mam słuchać dalej czy zaraz odpowiem? - usłyszała pytanie Draco.
- Jedynie imię twe jest moim wrogiem – jęknęła zapalczywie. - Ty jesteś sobą, nie jesteś Montecchio. Co to Motecchio? Nie jest przecież ręką, twarzą ni żadną inną częścią ciała ludzkiego. O, weź sobie inne imię! - kontynuowała, w myślach jako nazwisko podając "Malfoy". - Czymże jest imię? To co zwiemy różą, słodko pachniałoby pod każdym innym imieniem. Także i Romeo, gdyby nie nosił wcale imienia Romeo, zachowałby swą drogą doskonałość bez niego. Odrzuć swe imię, Romeo, a za to imię, które nie jest tobą, zabierz mnie całą.
- Biorę cię za słowo. Zwąc mnie miłością, ochrzcisz mnie na nowo i nikt mnie odtąd nie nazwie Romeo – powiedział miękkim głosem blondyn.
- Kimże jesteś, że tak nocą osłonięty wdzierasz się w moją samotność? - zapytała, przemieniając się całkowicie w Julię Capuletti i spychając Hermionę Granger w najciemniejszy kąt swej świadomości. Po chwili szepnęła, widząc pod balkonem nie Draco, ale Romea: - Uszy me jeszcze stu słów nie wypiły z twych ust, a przecież głos twój jest mi znany. Czy to ty jesteś, Romeo Monteccchio?
- Żadnym z nich, święta, jeśli twój wstręt budzą – kontynuował dialog blondyn.
Julia stała się Hermioną dopiero po wypowiedzeniu słów: - Dobranoc! Smutkiem słodkim jest rozstanie. Dobranoc, miły, póki świt nie wstanie.
Wtedy to zmęczona schowała się za scenę, by przebrać sukienkę, uspokoić oddech i ponownie pędzić ku innym aktorom.

***
- Cwałujcie, konie ognistokopytne, ku miejscu, które Febus zamieszkuje; umiałby taki woźnica jak Faeton batem was pognać na zachód, by przyszła noc chmurna zaraz. Rzuć niską zasłonę, o sprzyjająca zakochanym Nocy, aby zbieg usnąć mógł, a mój Romeo w ramiona moje padł niedostrzeżony, biezgłośnie. Mogą przecież kochankowie spełniać obrządki miłosne przy blasku własnej urody; miłość, będąc ślepą, najlepiej czuje się wśród nocy. Przybądź, łaskawa Nocy, matrono odziana statecznie, cała w gęstą czerń spowita, i naucz mnie, jak ulec, zwyciężając w grze, której stawką podwójne dziewictwo ciał nieskalanych. Osłoń swym kapturem mnie jak sokoła, który nie znał pana, a krew mą, która wschodzi na policzki, okryj opończą swą, póki nieznana miłość nie stanie się bardziej zuchwała i nie uwierzy, że ów akt miłosny może dokonać się prosto i skromnie. Przybądź, o Nocy; przybądź, mój Romeo; przybądź jak dzień wśród nocy; spoczniesz bowiem na skrzydłach nocy, bielszy niż śnieg świeży na grzbiecie kruka. Przybądź, miła Nocy. Przybądź, miłosna Nocy czarnowłosa; daj mi Romea mego, a gdy umrze, weź go i potnij na maleńkie gwiazdki; on lico niebios uczyni tak pięknym, że świat się cały rozmiłuje w nocy, nie chcąc czcić dalej jaskrawego słońca. O, zakupiłam sobie dom miłości, lecz w nim nie mieszkam. Choć jestem sprzedana, nabywca się mną nie nacieszył. Jakże dłuży się dzień ten, jak noc przed zabawą małemu dziecku, które ma juz nową sukienkę, lecz mu nie wolno jej włożyć. Oto nadchodzi niania z nowinami; a język każdy, który choć wymówi imie Romea, przemawia niebiańsko.
W tym momencie stanęła przed nią Penelopa, czyli jej piastunka, z drabinką w dłoniach. Ta drabina to schody do nieba... - pomyślała z rozrzewnieniem. Cóż, dla Romea na pewno.
- Jakie nowiny, nianiu? Co tam niesiesz? Czy to Romea sznur?

Dalszy ciąg tego dialogu pominę, bo jest dla Czytelnika nieistotny, a nie chcę nikogo zanudzić.


Akt trzeci scena V
- Pragniesz już odejść? - spytała, ściskając dłonie Draco w sowich. - Dzień jeszcze daleko, to słowik wtargnął w twoje trwożne ucho, a nie skowronek. Co noc śpiewa na tym drzewie granatu. Wierz, miły, to słowik.
- To był skowronek, który dzień obwieszcza, nie słowik. Miła, spójrz, jak blask złowrogi chmury otacza koronką na wschodzie; już zgasły świece nocy; dzień wesoły stanął na palcach, na gór mglistych szczycie. Chcąc żyć, odejdę; pozostając, umrę.
Och, żeby to mówił do mnie Draco, a nie Romeo do Julii... Jak byłoby dobrze...

Później miała pewną przerwę, kolejne kwestie, a następnie musiała położyć się w grobowcu i udawać martwą. Tego najbardziej nie cierpiała. Za każdym razem miała ochotę podrapać się do nosie lub poprawić fałdkę sukienki, która jej przeszkadzała. O, wreszcie może wstać.
- O dobry ojcze! Pociecho! Gdzie mąż mój? Dobrze pamiętam, gdzie miałam się znaleźć, i jestem tutaj. Gdzie jest mój Romeo? - zapytała rozgorączkowana.
- Słyszę zgiełk jakiś. Pani, opuść zaraz to gniazdo Śmierci, zarazy i twego snu niezwykłego. Moc większa niż nasza zamiarom naszym stanęła na drodze. Więc odejdź, odejdź stąd! U twego boku leży małżonek twój zmarły, a przy nim Paris. Pójdź ze mną, umieszczę cię zaraz u świątobliwych sióstr. Nie pytaj o nic, nie zwlekaj więcej, bo straż się tu zbliża. Pójdź, dobra Julio. Nie śmiem dłużej zwlekać.
- Więc idź czym prędzej. Nie będę uciekać. Cóż to? Flakonik ukrywa dłoń miła? Więc cie trucizna w wieczność wyprawiła. O skąpcze! Wszystko wypiłeś, a dla mnie nie zostawiłeś nawet jednej kropli? Więc ucałuję twe wargi, być może choc trochę trucizny na nich pozostało, bym mogła umrzeć i wrócić do zdrowia. - Pocałowała jego wargi zachłannie, czując znów cierpki strajk cytryny, który natychmiast poprawił jej humor. - Masz ciepłe wargi! - wykrzyknęła szczerze. - Nagle usłyszała jakieś głosy. - Głosy – czas na mnie – o dobry sztylecie! - Wzięła do ręki broń zza paska Romea. - Tu wejdź, zardzewiej, a mnie pozwól umrzeć. - Wcisnęła w pierś sztylet. Dobrze, że był opatrzony czarem, który ją chronił. Uff, koniec jej kwestii. Teraz trzeba tylko doczekać do końca i się ukłonić.
Gdy aktorzy wyszli na scenę i pokłonili się, aplauz dostali na stojąco. Ludzie bili brawo jak szaleni i rzucali na scenę różami, w które zapobiegliwie się zaopatrzyli.
Wkrótce potem aktorzy wyszli do garderób, by się przebrać, ale Hermionie drogę zagrodził Draco ze sznurową drabinką w dłoni.
- Tak się zastanawiam... - zaczął ze sprytnym uśmiechem – czy nie uważasz, ze te pocałunki całkiem nieźle nam wyszły?
- Ano nieźle – zgodziła się, płonąc rumieńcem.
- I, w sumie – kontynuował – można by to kiedyś powtórzyć, o ile byś chciała – zauważył, nagle tracąc pewność siebie.
- Ano można by. - Hermiona uśmiechnęła się ciepło. - Na przykład teraz.
Już po chwili, przygnieciona do ściany, była całowana gorąco i zapalczywie, i tym razem wiedziała, że całuje ją Draco, nie Romeo.
- Co ty na to – zaczął po chwili blondyn – by udać się teraz bocznym wyjściem, żeby chwilę porozmawiać? Tak, powiedzmy, tą drabinką – podniósł dłoń, w której ją trzymał – jako schodami do nieba?
- Schodami do nieba, hm? W sumie... Czemu nie? - I pociągnęła go w kierunku bocznego wyjścia. - Chodź, bo tu zaraz się fani zlecą.




*Austere(ang.) - surowa.
**Wisdom (ang.) - mądrość.
***Wszystkie kwestie aktorów pochodzą z dramatu "Romeo i Julia" w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego.
****Jest to wiersz pt. "Teatr", nieznanego autora.



Podziękowania należą się Wikingowi, czyli mojej Kini.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MsCoccaine dnia Czw 19:33, 15 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MsCoccaine
Better. Faster. Stronger.



Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 2830
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:13, 15 Wrz 2011    Temat postu:

I tu mam wielkie, wielki dylemat. Osobiście, nienawidzę odnoszenia się z Draco i Hermioną do Romea i Julii. Wkurza mnie też, że są tutaj całe teksty z tej sztuki, co jest po prostu dla mnie denerwujące. Nie za bardzo też podoba mi się styl, w jakim to napisałaś. I całość jest słabo odniesiona do tematu. W dwóch zaledwie momentach pojawia się mowa o tej drodze do nieba i są to krótkie fragmenty.

Daję 3.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez MsCoccaine dnia Czw 20:16, 15 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ms_Riddle
Falling, I'm falling...
Falling, I'm falling...



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 2356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Czw 22:04, 15 Wrz 2011    Temat postu:

Powiązanie do tematu, wyszło dość kiepsko. W dodatku większą część historii zajmują sceny z książki, które po dłuższym czasie zaczęły mnie nudzić. Mało w tym opisów uczuć. To zdanie mnie dobiło : "Dalszy ciąg tego dialogu pominę, bo jest dla Czytelnika nieistotny, a nie chcę nikogo zanudzić."
Jeżeli chciałaś uciąć tą scenę, to trzeba było ucinać, a ten tekst jest zupełnie zbędny, zupełnie wytrąca z partówki.

Teraz to co mnie najbardziej irytuje. Nienawidzę, jak w FF Draco się denerwuje i Hermiona się denerwuje, Draco ma tremę i Hermiona ma tremę, Draco kochał się w niej, a ona też kochała się w nim, Draco wiedział, że to nie jest dobry pomysł i Hermiona TEŻ wiedziała, że to nie jest dobry pomysł. To takie nierealistycznie, sztuczne.
Końcówka też jakoś zbytnio mi nie podpadła. Żadnej puenty, żadnego zakończenia. Aż się prosi wrzucić ze dwa ładne zdania na podsumowanie tego wszystkiego. I jeszcze jedna rzecz, cały Hogwart rzucił się na aktorstwo? I Granger, i Ginny, i Dracze? Lepiej by mi to pasowało do szkolnego przedstawienia w Hogwarcie. I pierwsza próba zaraz po castingu? Jakoś wydaje mi się to wątpliwe.

Pomysł. Sam w sobie nie jest zły, ale czegoś mi tu zabrakło. Nie podobało mi się. Nie chcę nikogo skrzywdzić, ale 2+

EDIT.

Ach, jeżeli tak to przepraszam. W takim razie 3. Samo dwa to nieco za mało.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ms_Riddle dnia Czw 22:18, 15 Wrz 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MsCoccaine
Better. Faster. Stronger.



Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 2830
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:09, 15 Wrz 2011    Temat postu:

Ms_Riddle, nie ma plusów..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martix
'Mugol w kontakcie



Dołączył: 05 Maj 2011
Posty: 154
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 18:33, 16 Wrz 2011    Temat postu:

Nie zachwyciło mnie. Wykorzystanie Romea i Julii było kiepskie, wkleiłaś całe sceny ze sztuki, obydwoje mają takie same odczucia i zakończenie też nie powala. Nie podoba mi się, 2. Wybacz.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shine24
'Zgwałcony charłak



Dołączył: 15 Maj 2011
Posty: 271
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Sob 15:12, 17 Wrz 2011    Temat postu:

MI się natomiast bardzo podobało. Pięknie opisane, lecz czegoś mi brakuje. Sama nawet nie wiem czego dlatego daję 4.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Otka
'Czarodziejka z księżyca



Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 908
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Pon 17:52, 19 Wrz 2011    Temat postu:

Za dużo Romea i Juli za Mało Draco i Hermiony. Chyba przesadziłaś z wstawkami z RiJ, a za mało dałaś nam DiH. Temat tez mało poruszony, ale łądnie napisałaś. Daję 3.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ew
'Czarodziejka z księżyca



Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Czw 22:09, 22 Wrz 2011    Temat postu:

A mi się podobało. Pomysł jest naprawdę innowacyjny - a to najważniejsze, prawda? Wykonanie także jest dobre, błędów prawie nie zauważyłam. ;) Poza tym to naprawdę trudne napisać te wypowiedzi w dość archaiczny sposób, nie używając słów codziennych. Widać, ile włożyłaś w opowiadanie wysiłku. Chociaż przyznam, że czegoś mi zabrakło. Wydaje mi się, że akcja działa się trochę za szybko, mogłaś bardziej wszystko dosadnie rozwinąć. Niemniej, daję cztery. :D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Gorrrąca paczka Skeeter



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Tczew

PostWysłany: Czw 23:22, 22 Wrz 2011    Temat postu:

Prawie nie zauważyłaś? *czujność* Czyli jakieś były?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ew
'Czarodziejka z księżyca



Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Czw 23:44, 22 Wrz 2011    Temat postu:

Parę. Ale to takie prawie niedostrzegalne. Niemniej, jak chcesz, mogę podesłać ci prywatną wiadomością. ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mewik
Cookie Monster <3



Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 3015
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Śro 20:06, 28 Wrz 2011    Temat postu:

jezu... nienawidzę tej sztuki, przesłodzone, głupie i zbyt romantyczne... Leeni... wybacz - 2

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.storiesdhl.fora.pl Strona Główna -> Czara Ognia / Numerkowo - prace konkursowe. Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin