Forum www.storiesdhl.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[M][K+] - Historia jednej obietnicy.
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.storiesdhl.fora.pl Strona Główna -> Gryzmoły / Proza / Archiwum prac
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MsCoccaine
Better. Faster. Stronger.



Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 2830
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:21, 18 Paź 2011    Temat postu: [M][K+] - Historia jednej obietnicy.

Paring: nie zdradzę, na tym polega cała niespodzianka.
Czas akcji: czasy wojny.
Miejsce akcji: nie jest aż tak dokładnie określona.
Ostrzeżenia: Jest to raczej bardziej opisówka, dość długa(musiałam się wyżyć po tych wszystkich drubblach itd).

Historia jednej obietnicy
Autor: Coccaine
Date: 18th November, 2011year, 9:11pm.

Zaklęcia sunęły przez wszystkie pomieszczenia domu, co i raz odbijając się od ścian, mebli, wazonów. Jak wielka, niszczycielska piłeczka ping-pongowa odbijały się i zamieniały w drobny mak wszystko to, co napotkały na swojej drodze. W całym domu aż roiło się od ludzi, niektórzy padali nieprzytomni, jeszcze inni osuwali się bez życia, a część po prostu czołgała się po podłodze w poszukiwaniu bliskich lub schronienia. Przerażona dziewczyna gorączkowo rozglądała się po pomieszczeniu, jednocześnie starając się odbijać wszystkie mknące w jej kierunku, śmiercionośne zaklęcia.

Gdzie on jest?! Gdzie on się podziewa? Dlaczego nie ma go tutaj? Przecież mówił...cholera! Gdzie on jest? Wybiegła z pomieszczenia, kierując się w górę po schodach - nie było go nigdzie na parterze, więc może na piętrze? Błagała swoje kończyny, by przynajmniej tym razem słuchały jej i usłużnie wdrapywały się po kolejnych stopniach.

Prawa, lewa, prawa, lewa, schyl się!

Jeżeli to co działo się na parterze wydawało jej się straszne, sytuacja na górze musiała być piekłem - zaklęcia mknęły na oślep, jedno obok drugiego przy okazji przecinało trzecie. Ludzie, jeżeli jeszcze jacykolwiek tu byli, nagle znikali upadając na podłogę, lub skacząc z balkonu wprost do stawu. Była przerażona, serce waliło jej jak oszalałe. Bez namysłu upadła na podłogę, chcąc uniknąć mknących w jej kierunku klątw. Zaczęła czołgać się w miejsce, gdzie było zupełnie ciemno, gdzie zaklęcia zdawały się nie docierać.

Błagam, przyjdź, dłużej nie wytrzymam - wyło jej serce.

Bała się. Była przerażona, na samą myśl, że cokolwiek lub ktokolwiek mógłby zrobić mu krzywdę. Nie chciała dopuścić do siebie tej myśli, za wszelką cenę próbowała sobie wyobrazić, że to właśnie on jest katem i mordercą. Nie przyniosło jej to jednak ulgi, a wprawiło w jeszcze większą rozpacz. On nie był katem - był czułym, kochanym chłopakiem i kochała go całym sercem. Jak mogła wyobrazić sobie, że jest katem?

Pisnęła przerażona, kiedy tuż przed jej twarzą runęło ciało jakiegoś mężczyzny. Nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy, kiedy przechodziła tuż nad nim, starając się nie unieść zbyt wysoko by dotknęły ją zaklęcia. Miała tylko nadzieję, że nigdy go nie znała.

Ruszyła dalej, omijając lub przechodząc nad ciałami zmarłych lub na wpółżywych ludzi. Wielokrotnie chciała się zatrzymać, złapać za rękę, szeptać czułe słowa gdy widziała, jak ktoś właśnie przeżywa swoje ostatnie chwile - na brudnej, zakrwawionej podłodze w domu będącym zbiorową mogiłą. Wiedziała jednak, że gdyby zatrzymała się chociaż na chwilę, to chwila ta mogłaby być jej ostatnią. Nie przerywała więc swojej wędrówki, mając swój cel coraz bliżej i dalej zarazem. To było przerażające - ilekroć się do niego zbliżała, miała wrażenie, że ciągnie za sobą tą wojnę i za chwilę, sekundę ten azyl znajdzie się w samym jej środku. Nie chciała tego, marzył jej się tylko spokój.

W końcu dotarła na miejsce, ostrożnie, szczelnie dotykając plecami do ściany, uniosła się na nogi. Nie widziała go jednak nigdzie wokół. Tumany kurzu utrudniały widoczność, a jaskrawe zaklęcia skutecznie ją oślepiały. Jak w takim zamęcie miałaby go zobaczyć?

Nagle poczuła czyjś mocny uścisk na swojej dłoni. Przerażona chciała wrzasnąć, jednak dłoń zatkała jej usta, sprawiając że wydała z siebie tylko pomruk. Ujrzała stalowoniebieskie tęczówki, a jej serce zabiło szybciej. Żyje!
- Weź to! - krzyknął i chociaż był blisko, huk zaklęć sprawił, że ledwo go słyszała. W dłoniach trzymał paczkę.
- Ale... - próbowała zaprotestować. Wcisnął jej pakunek do dłoni, mocniej przyciskając je do jej klatki.
- Uciekaj! Wrócę. Obiecuję.

Zmiażdżył jej usta w namiętnym, zaborczym pocałunku będącym jednocześnie przypieczętowaniem złożonej obietnicy. Nim zdążył się od niej oderwać, poczuła ucisk w pępku, a jego obraz zamazał się by po chwili całkowicie zniknąć jej z oczu. Świstoklik porwał ją w tylko jemu znane miejsce.

**

Upadła bezwładnie, boleśnie uderzając kolanami o wilgotną posadzkę. Wokół niej panowała ciemność a jej nawet przez myśl nie przeszło by użyć zaklęcia Lumos. Wokół śmierdziało wilgocią i stęchlizną. Powoli jej oczy zaczęły przyzwyczajać się do ciemności. Cztery ściany, żadnych okien, żadnych drzwi - pustka. Nie miała pojęcia, gdzie się znajduje, jednak wciąż była przerażona. Mogła się stąd teleportować, mogła uciec, mogła... mogła wszystko, przecież była czarodziejką - nie zrobiła jednak nic. Skuliła się w kącie i czekała. Przecież obiecał, że wróci.

Tik-tok, tik-tok.

Chrobotanie wybudziło ją z błogiego snu. Przerażona, natychmiast otworzyła oczy. Gdzie jest? Jak długo spała? Dlaczego nadal jest tu tak ciemno? Rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Lumos! - szepnęła, a na końcu jej różdżki pojawił się snop światła. Rozejrzała się po pomieszczeniu- wyglądało jak wielka bryła w kształcie prostokąta, a w tej bryle, zamknięta była ona. Nie miał żadnego wyjścia, a jednak - mogła przysiąc - słyszy jakiś chrobot. Skąd więc ten dźwięk dochodził?
Była głodna, poczuła jak burczy jej w brzuchu. Rozejrzała się po pomieszczeniu po raz setny szukając jakiejś wiadomości, jakiegoś znaku gdzie ma się teraz udać. Nie było jednak żadnej wiadomości, żadnej kartki czy choćby wyskrobanych słów na ścianie. Nie było niczego - tylko otaczająca ją ciemność.

Tik-tok, tik-tok.

Właściwie, nie miała pojęcia, jak długo już tu tkwi. Dni - jeżeli jeszcze wciąż istniały, zlewały się w całość z nocą, której istnienia również nie miała pewności. Czas stał się nieistotny, nieważny. Czekała jednak nadal, wyczarowując sobie posiłki. Dla umilenia pobytu, postanowiła nawet przerobić nieco to miejsce. Wyczarowała piękny, zielony kolor ścian, łóżko, kwiaty, stolik - teraz prostokąt przypominał po prostu miły, mały domek zakochanych.

Romea jednak, wciąż nie było.

W końcu zechciała wyjść. Tak bardzo, bardzo zechciała wyjść z tego pomieszczenia, móc zobaczyć jego oczy - może świstoklik źle zadziałał? Może to właśnie jego najsłodszy pocałunek zakłócił jego działanie? Niemożliwe, żeby to właśnie w tym miejscu miała na niego czekać. Obiecał przecież, że wróci.
Teleportowała się do ich wspólnego domu. Z daleka zauważyła, że w środku nikogo nie ma, była niemal pewna, że nie było w nim nikogo już od dłuższego czasu. Przeraziła się. Jej serce zaczęło szybciej bić, oddech niebezpiecznie przyspieszył. Wbiegła po schodach, drzwi były otwarte - wystarczyło je popchnąć, by dostać się do środka. Gdy stawiła pierwszy krok, podłoga złowieszczo zaskrzypiała.

Na parterze nie było nikogo. Przechodziła przez wszystkie pomieszczenia swojego domu, jakby była w zupełnie obcym miejscu. Był tak pusty, tak bardzo bez życia. Nie mogła pojąć, jak to w ogóle możliwe. Jeszcze kilka dni temu - a przynajmniej tak jej się wydawało- we wszystkich pomieszczeniach rozbrzmiewał ich śmiech, rozmowy, jęki... Teraz, to wszystko wydawało się tak nierealne, tak odległe jakby nigdy się nie zdarzyło.

Ruszyła po schodach, kierując się do ich sypialni - miała nadzieje, że znajdzie go tam. Wyobrażała sobie, jak podbiega do łóżka, na którym leży jej ukochany - cały pokryty skutkami wojny, ranami, które pozostawią trwałe blizny na jego bladym, szczupłym ciele. Widziała jak potem, gdy już zmoczy łzami jego szatę pomaga mu usiąść i jak opatruje jego rany - z namaszczeniem, troską i czułością. Widziała jak potem, paręnaście lat później on opowiada o tym zdarzeniu ich dzieciom, tak bardzo chcieli mieć przecież całą trójkę.

Jednak jego tam nie było.

Nie było łóżka, zakrwawionej szaty, wylanych łez. Nie było jego ciała, nie było nawet śladu wskazującego na to, że ktoś tam wcześniej leżał. Ich wspólne łóżko, które pościeliła w dniu wybuchu wojny pozostało w takim samym, nienaruszonym stanie. Nie było jej ukochanego mężczyzny, nie było niczego prócz jednej, czerwonej róży.

Zapłakana sięgnęła po nią. Przytknęła do nosa, nie czuła jej zapachu, jednak dotyk jej delikatnych płatków tak bardzo przypominał dotyk jego dłoni. Z jej oczu ciekły łzy, gdy dotykała po kolei wszystkich listków, próbując wyobrazić sobie, że jeszcze nie tak dawno to jego dłonie delikatnie sunęły po ich powierzchni. Tak bardzo chciała, by przyszedł i ją przytulił, szepnął że wszystko to było tylko złym snem. Na jej kolana spadła malutka karteczka, przyczepiona do łodyżki róży.

"Skłamałem, Pansy.
Draco"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ms_Riddle
Falling, I'm falling...
Falling, I'm falling...



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 2356
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Śro 9:13, 19 Paź 2011    Temat postu:

Co z tego, że to Parkinson, to jest świetne!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MsCoccaine
Better. Faster. Stronger.



Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 2830
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:00, 19 Paź 2011    Temat postu:

No chciałyście coś z Parkinson i w ogóle, to.. proszę :).

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ew
'Czarodziejka z księżyca



Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Śro 18:43, 19 Paź 2011    Temat postu:

Kurczę, Coccai, aż nie wiem, co napisać. Zamurowało mnie. W życiu nie spodziewałam się Pansy, to po pierwsze. A po drugie: jak ja, do chol-ery, nienawidzę smutnych zakończeń, no! I to jeszcze Draco musiał zostać zabity! Ech... Niemniej, bardzo mi się podobało - mimo powyższych słów. :D Wiem, piszę trochę chaotycznie, ale nie mogę zebrać dalej myśli. Szczególnie po końcówce. A jest możliwość, że Draco żyje? XD
Hej, i to jest to Twoje opowiadanie niby sprzed paru lat?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MsCoccaine
Better. Faster. Stronger.



Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 2830
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:32, 19 Paź 2011    Temat postu:

To jest moje poprawione opowiadanie sprzed kilku lat. Bodajże sprzed dwóch. Zmieniłam w nim niemal wszystko, tylko pomysł został.

Zaś jeśli o Draco chodzi, nie wiem. Nie planuje kontynuacji tego opowiadania, jednak z kontekstu właściwie jasno wynika, że on nie przeżył i nie wrócił do swojej ukochanej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mewik
Cookie Monster <3



Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 3015
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Czw 18:14, 20 Paź 2011    Temat postu:

o ja cie.... jakie to.... smutne, przygnębiające... :(
Ale śliczne <3
Cocc, kocham cię za tę paletę uczuć :*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ew
'Czarodziejka z księżyca



Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Czw 18:32, 20 Paź 2011    Temat postu:

Wiem, wiem, Coccai, ale nadzieję można mieć zawsze, prawda? ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MsCoccaine
Better. Faster. Stronger.



Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 2830
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:35, 20 Paź 2011    Temat postu:

Mewciaku, dziękuję ;*

Ew, pewnie, że można ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Otka
'Czarodziejka z księżyca



Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 908
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chorzów

PostWysłany: Pon 20:22, 24 Paź 2011    Temat postu:

Wielbmy za to połączenie i za formę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MsCoccaine
Better. Faster. Stronger.



Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 2830
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:39, 24 Paź 2011    Temat postu:

Dziękuję! ;*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Gorrrąca paczka Skeeter



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Tczew

PostWysłany: Śro 17:44, 26 Paź 2011    Temat postu:

Ja się NIE ZGADZAM.
On musi żyć. Musi. I skłamał, żeby odeszła. Bo inaczej by nie odeszła.
Ale żyje. I ja kocha. I odszedł, żeby ona była bezpieczna... Prawda? *robi słodkie oczka*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MsCoccaine
Better. Faster. Stronger.



Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 2830
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:04, 26 Paź 2011    Temat postu:

Można to ująć i w ten sposób :).

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Gorrrąca paczka Skeeter



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Tczew

PostWysłany: Śro 18:12, 26 Paź 2011    Temat postu:

No. *oddycha z ulgą* I niedługo ona już bedzie bezpieczna i on spełni obietnicę. *uśmiecha się szeroko* Bardzo łądna minaiturka, błędów nie widziałam, czekam na więcej takich opowieści.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
MsCoccaine
Better. Faster. Stronger.



Dołączył: 18 Mar 2011
Posty: 2830
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:26, 26 Paź 2011    Temat postu:

Na więcej w najbliższym czasie z tym paringiem to bym nie liczyła, bo nie mam nic napisanego. Ale mam kilka innych pomysłów, na inne paringi.. takie.. dość ciekawe i chyba myślę, że je wykorzystam. Ot tak sobie :).

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
M.
'Zgwałcony charłak



Dołączył: 24 Paź 2011
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pią 14:31, 28 Paź 2011    Temat postu:

W życiu się nie spodziewałam, że to będzie Pansy!
No aż się wzruszyłam. Nie z tego, że to była Pansy, tylko tak ogólnie...
To było takie... z napięciem? Smutne? Cudowne?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.storiesdhl.fora.pl Strona Główna -> Gryzmoły / Proza / Archiwum prac Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin