Forum www.storiesdhl.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Cytatowo - Październik
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.storiesdhl.fora.pl Strona Główna -> Czara Ognia / Cytaty - prowadzenie Foi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Foi
Moderator, Abstrakcyjna Gotka



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1821
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Sob 19:44, 15 Paź 2011    Temat postu: Cytatowo - Październik

Oto i nowy konkurs.
1. Każda osoba z forum może wziąć w nim udział. Wystarczy, że poda mi na gg (12072575) tytuły ficków z jakich pochodzą podane cytaty.
2. Będą trzy grupy cytatów:
Dramione
Draco i...
Hermiona i...
Dzięki czemu każdy może się wykazać.
3. Czas na przesłanie odpowiedzi ma się do pokazania kolejnych cytatów czyli:
W poniedziałek: 15, czyli 3 po 5
W środę: 15, czyli 3 po 5
W sobote: 30, czyli 3 po 10
4. Co miesiąc będzie wytypowany "Mistrz geniuszy fictowych" który otrzyma ten tytuł oraz dyplom za największą ilość punktów oraz" Geniusz fickowy" czyli osoby, które otrzymają powyżej 80% punktów.
5. Mam nadzieje, że nie będzie oszust czy tego rodzaju problemów.

Czas zacząć grę.
Na rozgrzewkę po 3 każdego w związku że pozostał tylko dzień do kolejnego według planu.

1. Dramione
A.
— Kilku fotografów przyłapało Doma na tańczeniu nago, jakim go Bóg stworzył, w fontannie przed pałacem Buckingham.
— Bądź tak uprzejmy i nie wydmuchuj m tych śmierdzących kłębów prosto w twarz. bez przerwy nie robi niczego innego poza podobnymi wygłupami. A skoro jesteś właścicielem „Proroka Codziennego"…
B.
Czy opuściłby ramiona innej, by przyjść do niej? Czy myślał o innej, gdy ją całował? Szukał innej, gdy wracał ze spotkań z nią? Po raz pierwszy w życiu Hermiona Granger poczuła zazdrość. I coś jeszcze gorszego: wściekłość. Żal, złość, nienawiść. Poczuła się zdradzona, zraniona, dotknięta. On nigdy nie powiedział, że ją kocha, ale sprawiał, że czuła się kochana i pożądana.
C.
Wychodzi z tego domu zdenerwowany kobieta biegnie za nim i w wejściu całuje go. Oddaje pocałunek z pasją. Uchyla powieki, odwraca się i widzi swoją dziewczynkę, która szybkim krokiem oddala się. Klnie, trzaska drzwiami i rzuca się w pogoń za nią.
Przyjmuje jego wytłumaczenia ze spokojem, wycierając zaczerwienione oczy. Kładzie się spać w salonie, a gdy budzi się nie widzi jej, krzątającej się po kuchni jak każdego ranka, przywołuje sowę i pisze.

2. Hermiona i...
A.
- Hermiono – szepnął Severus. – Słyszysz mnie? Kobieta otworzyła oczy, które mokre od łez błyszczały w świetle świec, znajdujących się w pracowni. Nieobecnym wzrokiem spojrzała na czarnowłosego mężczyznę trzymającego ją w swoich ramionach i ledwo słyszalnym głosem powiedziała. – Alan. – Zaraz po tym, straciła przytomność. ledwo słyszalnym głosem powiedziała.
B.
– Zadania są dla praktykantów, nie Opiekunów. Problemy, na jakie możesz natrafić po drodze, musisz rozwiązać sama. Hermiona przygryzła wargę. Miała nadzieję że Dumbledore pomoże jej zmienić przewodnika, ale to najwyraźniej nie miało się stać. Była ugotowana.
– Ufam, że Tom wyleczył cię całkowicie?
Pokiwała tylko głową.
C.
Czuła lekką panikę, gdy zbliżył się jeszcze bardziej. Stali już w kuchni i gdy zrobiła krok do tyłu uderzyła w blat stołu. Dziwny uśmiech na twarzy jej przyjaciela przypomniał jej słowa Severusa o tym, że Harry może coś do niej czuć i poczuła się jeszcze gorzej. Bała się go. Wzbudzał w nie paniczny, pierwotny strach. Oparł się dłońmi o blat tak, że teraz ją więził, a jednym o czym była w stanie myśleć było jednym o czym była w stanie myśleć było to, że w tej chwili nie chciała Harry'ego, nie chciała Rona, nie chciała żadnego ze swoich przyjaciół i nie chciała magicznego świata. Chciała Severusa. Severusa i nic ani nikogo więcej. To była jej ostatnia myśl w chwili, w której Harry ją pocałował. Później była tylko ciemność.

3. Draco i...
A.
Skupił się i chwilę później na jego pojawił się czarny kot. I Draco wcale nie musiał zmieniać się we fretkę, by Potter zyskał pewność, kto jest kim. Mimo to Ślizgon jednak to zrobił i Harry z rozbawieniem słuchał tyrady, prowadzonej w zwierzęcym języku i wypominającej mu długi czas, który zajął mu na wpadnięcie na ten banalny pomysł z animagią. rozbawieniem słuchał tyrady, prowadzone rozbawieniem słuchał tyrady, prowadzone w zwierzęcym języku i wypominającej mu długi czas, który zajął mu na wpadnięcie na ten banalny pomysł z animagią.
B.
- Severusie, potrzebuję twoje pomocy! W Sali Wejściowej teraz. - Zakomenderował. Snape najwyraźniej dostrzegł niecierpliwość dyrektora dostosował się natychmiast.
- Potter, ty tu rządzisz. Powstrzymaj wszelkie kłopoty. - Uśmiechnął się szyderczo do swoich uczniów i wypadł z klasy.
- Zapieczętuję was w tym pomieszczeniu - wyjaśnił Dumbledore - i nie wydostaniecie się stąd. To sytuacja krytyczna, ale tuta będziecie bezpieczni. - Zwrócił się do Harry'ego. - Wiesz, gdzie wszystko jest. Gdybyś potrzebował pomocy zawoła Zgredka. Tak szybko jak to będzie możliwe wyślę ci wiadomość - rzucił i już go nie było.
C.
Harry leżał nieruchomo, ale udało mu się unieść rękę, żeby pokazać trzepoczącą piłeczkę. Jakimś cudem Malfoy dotarł do niego pierwszy, upadając na kolana z rozpaczliwym pytaniem:
– Żyjesz, Potter? – Nie czekając na odpowiedź, pocałował go. W usta. Mocno.– Niesamowity manewr, ty głupi, odważny durniu.

Powodzenia!!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Foi dnia Sob 20:44, 15 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Gorrrąca paczka Skeeter



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Tczew

PostWysłany: Sob 20:45, 15 Paź 2011    Temat postu:

Pomysł genialny, już ci ślę na gg odpowiedzi. Jak rozumiem te rangi są jakies określomne czasowo?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ew
'Czarodziejka z księżyca



Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Sob 22:36, 15 Paź 2011    Temat postu:

Tak, zdecydowanie. :D
Ach, uwielbiam to opowiadanie b z Draco i a oraz b z Dramione! :D N


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Foi
Moderator, Abstrakcyjna Gotka



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1821
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pon 8:12, 17 Paź 2011    Temat postu:

Na początek rozwiązania:

Dramione
A. Ukochana Polityka
B. Sins& Sinners
C. Druga Szansa

Draco i...
A. Gorycz kłamstw
B. W zamknięciu
C. Gra fair

Hermiona i...
A. Pamięć serca
B. Praktykantka
C. Pamięć

Tylko 3 osoby dostały punkty:
Ew. 9 pkt
Leeni 4 pkt
Nekierta 4 pkt

I kolejne cytaty, mam nadzieje że lepsze:

1. Dramione

A.
- Kochanie powiedź, ze to jakiś twój żart i wracajmy do domu. Szlama Granger twoim adwokatem? To jakaś parodia
- Pani Malfoy… - głos Hermiony stał się lodowaty. Powodował, że włosk na skórze stawały dęba
- Hermiono, moja klientka nie chciała tego powiedzieć. Po prostu jest zdenerwowana
- Dobrze wiem, co chciała powiedzieć Pani Malfoy. Więc nie musisz je tłumaczyć Ethanie.
– W tej chwili Hermiona wiedziała już, że ta rozprawa nie będzie nudna. Jeżeli obrońcą pozwanej jest Ethan Holt. 26 letni adwokat afroamerykanin o oczach ciemnych jak noc. Nienależący do żadnej kancelarii. Prowadził własną praktykę. Był jednym z bardziej bezwzględnych i drogich adwokatów, jakich znała. Akurat Ethana zdążyła raczej dobrze poznać w czasie krótkiego romansu, który miał miejsce jakiś niecały rok temu. miejsce jakiś niecały rok temu

B.
- Czy jesteś w stanie mi wyjaśnić, dlaczego wszyscy piątoklasiści z Gryffindoru Slytherinu zachowują się jak po orgi narkotycznej? – pieniła się ze złośc wicedyrektorka, spacerując w tę i nazad przed biurkiem Mistrza Eliksirów.
– Zastałam najmłodszego Weasleya, jak oświadczał się portretowi przy wejściu do Parkinson, a Malfoya przyłapałam w ogrodzie, jak dobierał się do Granger! Podobno coś wydarzyło się na lekcj Eliksirów, Severusie.
Snape wodził za nią zamglonym wzrokiem.
- Och, nic specjalnego – rzekł z łagodnym uśmiechem. – Longbottom jak zwykle wysadził swój kocioł, a poza tym nic nie zaszło. Czy wiesz, że wyjątkowo do twarzy ci w zielonym, Minerwo?

C.
Uśmiechnął się szeroko, gdy tak mu się przyglądała, zdumiona nagłym pojawieniem się zamrożonej róży.
- Nie zamierzasz jej wziąć? – zapytał.
- Ja... Jak to... Jest wiosna… - wyglądała na zaskoczoną i uradowaną jednocześnie.
- Wiem, nie powiem - mrugnął.
Powoli sięgnęła po różę. Draco zobaczył radość w jej oczach. Blask skrystalizowane róży lśnił w jej brązowo-rdzawych oczach. róży lśnił w jej brązowo-rdzawych oczach. Zobaczył w nich siebie, gdy uniosła na Zobaczył w nich siebie, gdy uniosła na niego spojrzenie. Chciał zawsze móc to widzieć. Był pewien, że ją kocha. Bardzo mu to odpowiadało, jak również to, że była obok niego, tu i teraz.
- Nie stopnieje... – zaczął.
- Dopóki na to nie pozwolisz – skończyła.

D.
Hermiona zjawiła się w hotelowym pokoju na godzinę przed umówionym czasem. Rozebrała się do naga i rzuciła na pomieszczenie zaklęcie ogrzewające, chroniące ją przed chłodnym wiosennym chłodnym wiosennym powietrzem. Uzbrojona w różdżkę, zaczęła pisać. Pisała wszędzie, na każdej dostępnej powierzchni. Pokrywała pismem ściany, podłogę, szyby pismem ściany, podłogę, szyby w oknie. Wielkimi, dobrze czytelnymi literami:
NAMIĘTNOŚĆ
FRUSTRACJA
LĘK
PRAGNIENIE
POŻĄDANIE
ŻAL
ZŁOŚĆ
WSPÓŁCZUCIE
STRACH
SZCZĘŚCIE
ROZPACZ
WINA
CIERPLIWOŚĆ
SZACUNEK
UWIELBIENIE
RADOŚĆ

Poprawiała właśnie literę „M" rozpoczynającą jej ostatnie rozpoczynającą jej ostatnie finałowe słowo, wyryte na wezgłowiu łóżka, gdy Draco aportował się do pokoju.

E.
„Więc gratuluję ma pan wspaniałą dwójkę dzieci. Syna i córkę" powiedział lekarz.„Jednak jest mi przykro z powodu pańskie żony" Mężczyzna spuścił głowę.
„Co z nią?" spytał niepewnie Draco.
„Podczas porodu nastąpiły pewne komplikacje..." zaczął mężczyzna w białym kitlu.
„Ale co z nią?" wtrącił nieco pewniej młody Malfoy.
„Były one spowodowane tym, że nie spodziewaliśmy się bliźniąt i..."
„Co z Granger?" warknął Draco, na co Lucjusz do niego podszedł i wysyczał do ucha by się uspokoił.
„Dzieci są całe i zdrowe, ale pańska żona... Tak mi przykro nic nie mogliśmy zrobić..."

2. Hermiona i...
A.
Cholera! Pocałowała Snape'a! W dodatku zauważyłam (jak to kobieta), że na lewe ręce, na palcu Wiadomo-Którym ma pierścionek z zielonym – zielonym, powtarzam – oczkiem.
- Wiesz… Nie będzie potrzebna rewizja tego gościa, z którym Hermiona się spotyka.
Harry przestał podziwiać kawałek kurze nogi, która leżała na jego talerzu i spojrzał na mnie szklistymi oczami (jaka szkoda, że nie były to łzy powstrzymywane namiętności!).
- Co masz na myśli?
- Dobrze znamy faceta. Obróć się i sam zobacz.
Moja pierwsza od wielu lat randka, z mężczyzną moich marzeń, od tamtego momentu zaczęła być katastrofą.

B.
- Zobaczysz. Mam tylko nadzieję, że zadziała. Nie miałam okazji, by to przetestować – odpowiedziała, niecierpliwie czekając na pojawienie się Snape'a. – Nadchodzi – wyszeptała.
Ku ogólnemu zdziwieniu, ziemia zamieniła się w płatki czerwonych róż, które zaczęły rozsypywać się metr przed stąpającym po nich mistrzem eliksirów, tworząc kwiatowy dywan wszędzie gdzie stanął.
Na początku niczego nie zauważył. Szedł długimi krokami w stronę stołu nauczycielskiego, ale kiedy usłyszał kilka chichotów i parsknięć, zwolnił. Patrząc na uczniów, zobaczył, że pokazują jego stopy i śmieją się. Spojrzał w dół, by zobaczyć rozrzucone przed nim płatki róż i zatrzymał się nagle. Zmienił kierunek, ale płatki nadal rozsypywały się przed nim. Patrząc na uczniów spode łba usiłował znaleźć odpowiedzialnego. odpowiedzialnego.

C.
Szlama, odhaczyć. Rudy, odhaczyć. Longbottom, Lovegood, Lupin Jr., tick off. w Proroku Codziennym:
„ Ronald Weasley, laureat Orderu Merlina Pierwszej Klasy, znaleziony nad brzegiem rzeki ze śmiertelną dawką heroiny we krwi. Najbliżsi pogrążeni w żałobie.";
„Hermiona Granger, laureatka Orderu Merlina Pierwszej Klasy, szefowa Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, znaleziona martwa we własnym mieszkaniu. Rodzina, przyjaciele i cała magiczna społeczność pogrążone w żałobie."

D.
– Kocham cię – wyszeptała na pół świadomie. Była prawie bez tchu. Przytuliła się mocniej, ale i to nie pomagało. Zmarszczyła brwi, po czym spojrzała w dół na jego ręce i niewiele się zastanawiając sama się jego rękoma oplotła. Tak było lepiej, bezpieczniej. Z całą pewnością. Uśmiechała się anielsko, na powrót pogrążając się w tym razem dużo lepszym śnie, kiedy twarz leżącego obok czarodzieja wykrzywił iście szatański uśmieszek. Przecież kochała go od chwili, w które ujrzała go. Nie wiedziała? I choć on nie mógł odpowiedzieć jej tym samym, mógł ją zrozumieć, odwdzięczyć się jej za swoje życie. Adekwatnie, pomyślał, sięgając okrążającym wiedźmę ramieniem trochę niżej… o tam.
– Riddle!
Tak, wskrzesił właściwą kobietę. Zdecydowanie. I nie miał wątpliwości, że ta kobieta w podzięce „wskrzesi" go jeszcze nie raz.

E.
- Chciałam Pana poinformować - zaczęła spokojnie po momencie ciszy - że dzisiejszego wieczoru wstąpiłam w szereg Voldemorta, powiedziałam mu, iż Severus Snape jest podwójnym agentem. Dlatego też nie byłoby mądrze pozwolić mu na udział w następnym spotkaniu, chyba że nie chce tego przeżyć. Każdą informację, którą uzyskam będę zgłaszać natychmiast do Pana, ale muszę prosić, żeby moja tożsamość jako szpiega pozostała całkowitą tajemnicą. Nikt nie może wiedzieć, zwłaszcza profesor Snape.
Przemówienie, wygłoszone chłodnym opanowanym głosem, pozostawiło Dyrektora oniemiałego.
- Czy mogę zaproponować Ci cukierka moja droga? - zapytał raczej bezradnie, aby powstrzymać narastającą ciszę przed staniem się zbyt cięzką.

3. Draco i...

A.
Dwie młode dziewczyny doszły na wzgórze. Starsza pacnęła na trawę.
- No, zaczynamy. Powiem ci potem, co byś mogła poprawić.
- A muzyka?
Lesley pokręciła głową.
- Muzyka powoduje, że jej słuchasz i nie koncentrujesz się na tańcu.
Virginia kiwnęła tylko głową i uniosła ręce w początkowej pozycji. Po chwili pląsała po trawie. Ten układ znała na pamięć.
Lesley patrzyła na jej zwinne ruchy. Miała w sobie wdzięk, grację, delikatność a jednocześnie siłę, moc oraz energię, która się w niej wyzwalała podczas tańca. się w niej wyzwalała podczas tańca. Możliwe, że czasami nie mieściła się w takcie, ale czy to miało znaczenie, skoro TAŃCZYŁA? W jej ruchach objawiała się muzyka, nie grało, a jednak Lesley jakby słyszała nuty. Virginia mogła zostać zawodową tancerką, a nawet gwiazdą w tej profesji. Brakowało jej tylko ciut tego profesjonalizmu. Talent już miała.
- Cudownie - krzyknęła, klaszcząc w dłonie.
- Naprawę?- Virginia usiadła obok niej. - Ćwiczyłam całe pół roku.

B.
Może w to nie wierzysz, ale od dawna marzyłem o tej chwili. No, nie o ataku tylko o naszej randce. Na moim siódmym tylko o naszej randce. Na moim siódmym roku zaczęłaś chodzić z Potterem i dopiero wtedy jakoś specjalnie Cię zauważyłem. Pomyślałem, że jesteś na tyle ładna i mądra, że marnujesz się przy nim. Miałem rację. Nie wiem które z was zauważyło, że do siebie nie pasujecie, ale odtańczyłem prawdziwy taniec radości, gdy dowiedziałem się, że zerwaliście. I bezwstydnie się przyznaję, że specjalnie zapisałem się na szkolenie Uzdrowicieli, gdy tylko dowiedziałem się, że tam będziesz. Przekupiłem też prowadzącego, żeby wrzucił nas do jednej grupy i posadził mnie koło Ciebie. Do dziś pamiętam Twoje zdziwienie i nerwowy ruch w kierunku różdżki. Sądzę, że byłaś jeszcze bardziej zszokowana, gdy Ci powiedziałem, że ładnie wyglądasz w tej zielonkawej szacie. Nie wiem, dlaczego moje stwierdzenie, że byłoby Ci do twarzy w kolorach Slytherinu, tak Cię zbulwersowało. No, dobra. Wiem, ale niewiele mnie to obchodziło. Uwielbiam Cię irytować. Cieszę się, że w końcu zgodziłaś się umówić ze mną. Nie wiem jak i dlaczego, bo nie planowałem Cię nigdzie zapraszać, tylko jakoś tak mi się wymsknęło, ale cieszę się.

C.
- Więc wyzwanie… Z obecnych tutaj dziewcząt wybierz tą, którą lubisz najbardziej i pocałuj ją.
- CO?- ryknęli wszyscy, a Draco dobrze wiedział, że to zemsta.
Mistrz Eliksirów był jedyną Mistrz Eliksirów był jedyną osobą jaką znał, które osobą jaką znał, której podpadnięcie oznaczało wyrok śmierci. Nic go nie powstrzymywało przed zemstą, nawet jeśli miałby czekać na okazję przez wiele lat. Draco zebrał się w sobie i wstał.
- Jak długo i w jaki sposób?
- Bez różnicy.
Bez żadnych skrupułów podszedł do Ginny bez żadnego ostrzeżenia złapał ją w pasie podniósł, przycisnął do siebie i wpił się w jej usta. Odczekał kilka sekund i puścił ją po czym wrócił na swoje miejsce. Snape uśmiechnął się do niego w wyjątkowo nieprzyjemny sposób.

D.
- Stokrotka rosła polna, a nad nią szumiał las, nasz mroczny las…
- Dobrze się czujesz? – spytał Harry, zagłuszając nieco swym głosem dźwięki rytmicznie uginanych sprężyn.
- W TYM LESIE TAK PONURO, ŻE AŻ PRZERAŻA MNIE! THESTRALE ZA WYSOKO, A MNIE SAMOTNEJ ŹLE MNIE SAMOTNEJ ŹLE SAMOTNEJ ŹLE!
- To nie zaliczenie z eliksirów, nie skupia uwagi zbyt mocno, bo nic z tego nie wyjdzie, jak będziesz za dużo myśleć – mruknął jej w ucho, a ona zadrżała bezwiednie na samo brzmienie tego mrocznego głosu.
Cichy śmiech Hermiony przerwany jękiem. Coraz głośniejsze, wspólne odgłosy, nieuchronnie świadczące o tym, że istnieje nadzieja na to, że wspomnienie szybko się skończy. Dracon uważał jednak, że nie może skończyć się tak szybko, jakby tego chciał. chciał.
- WTEM GRYFON IDZIE Z WOLNA... – ku swojemu zaskoczeniu zauważył, że śpiewa na dwa głosy.

E.
- Wiem tylko, że to ktoś, kto sprzedaje informacje za pieniądze. Cokolwiek chcesz wiedzieć, o kimkolwiek w Hogwarcie – on może ci powiedzieć. Musisz jedynie może ci powiedzieć. Musisz jedynie zapłacić odpowiednią cenę.
Draco Malfoy uśmiechnął się z zadowoleniem. W jego głowie szybko narodził się plan.
- Więc Blaise, możesz umówić mnie z tym Źródłem?
Ślizgonka uniosła brew, gdy usłyszała swoje imię w jego ustach.
- Dlaczego, Draco? Planujesz wygrzebać na kogoś jakieś brudy? – odparła ponętnym głosem.

Mam nadzieje że tym razem cytaty bardziej znane. Powodzenia!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mewik
Cookie Monster <3



Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 3015
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pon 16:29, 17 Paź 2011    Temat postu:

na 15 cytatów znam aż .. 1 :D kurczę wymiatam :D
A na serio - fajny pomysł, tylko nadal jakieś tępe dziecko ze mnie :D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ew
'Czarodziejka z księżyca



Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Pon 18:51, 17 Paź 2011    Temat postu:

A ja wiem może z siedem... Ale reszta to będzie strzelanie. ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Foi
Moderator, Abstrakcyjna Gotka



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1821
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Czw 10:17, 20 Paź 2011    Temat postu:

Oj, wczoraj nie wyszło. Kolejny dam jutro.
Przepraszam.
Za to macie jeszcze trochę czasu na zastanowienie, może zyskacie więcej punktów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Gorrrąca paczka Skeeter



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Tczew

PostWysłany: Nie 20:27, 23 Paź 2011    Temat postu:

Ja znam tytułu chyba sześciu, wiele kojarzę, ale nie wiem skąd.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ew
'Czarodziejka z księżyca



Dołączył: 31 Sie 2011
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: Nie 20:50, 23 Paź 2011    Temat postu:

Hej, Foi, kiedy będą wyniki i kolejne cytaty? ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Gorrrąca paczka Skeeter



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Tczew

PostWysłany: Nie 20:59, 23 Paź 2011    Temat postu:

Biedna pewno nie ma neta.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Foi
Moderator, Abstrakcyjna Gotka



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 1821
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Płock

PostWysłany: Pon 14:08, 24 Paź 2011    Temat postu:

Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Mam nadzieje, że mi wybaczycie.

Rozwiązania:
Dramione:
A. Dwie połówki jabłka
B. Róża Gryffindoru
C. Szalona Gwiazda
D. Na godziny
E. Zachód słońca

Hermiona i...
A. Randka(HG&SS)
B. Zemsta Hermiona (HG&SS)
C. Czerwona szminka (HG&LV)
D. Trzynaste: Nie umieraj (HG&TMR)
E. Kiedy lwica walczy (HG&SS)

Draco i...
A. Rok mugola (DM&GW)
B. Walentynkowe listy (DM&GW)
C. Pokój Życzeń (DM&GW)
D. Serce Nietoperza (DM&HP)
E. Zródło (DM&GW)

Punkty:
Ew 12pkt SUMA: 21 pkt
Leeni 6pkt SUMA: 10 pkt
Karola 1pkt
Nekierta 3pkt SUMA: 7pkt
Mew 1pkt
Matix 5pkt

I cos nowego:

Dramione:
A. - Machałeś do mnie? – Zabini spytał unosząc jedna brew. On dużo mniej tego wieczoru wypił. Ostatnio mało pił. Ale czy to było spowodowane wątłym zdrowiem jego babki?
- T-tak ma-a-achałem!
- Ale, po co?!
- Tyyy mnie nie ko-o-chas-ssz!!
Draco wstał z łóżka wykrzyczał to zdanie i usiadł na ziemi. Zabini spojrzał w osłupieniu na Draco, który… płakał i kołysał się rytmicznie w przód i w tył.
- Dobrze się czujesz?
- Tak. – Burknął pod nosem blondyn.
- No chyba jednak nie!
- A skąd może-e-esz to wied-dzieć skoro mnie nie ‘koffciash’?!
- Że co nie robię?! – Zabini zaczął się zastanawiać, czy z Draco wszystko jest okej… po chwili doszedł, że za dużo Ognistej musiał wyżłopać. Bo takie zachowanie z reguły miał pod koniec… trzeciej butelki! – Powiedz mi drogi przyjacielu piłeś zanim przeszedłem…?
- Mooooże…. Taaaak piłem, a-a c-co?
- Chodź spać, bo zaraz zaśniesz…
- Ale t-yy niiie nie lublu*?
- Nie…, Ale wiem, kto…
- A kto?! – Malfoy’owi zaświeciły się oczy z dziecięcą radością. Jak łatwo nim manipulować, gdy wypije za dużo… Pomyślał Blaise z nieskrywanym smutkiem i delikatnym rozdrażnieniem? Ostatnio działo się z nim coś dziwnego.
- Twoje słoneczko…
- Czyli…?
- Pomyśl w nocy – odparł szatyn szeptem i ‘położył’ Draco na łóżku ten niemal natychmiast zasnął.
B. - Co się stało?

- Wypuść mnie - powiedziała Hermiona ignorując jego pytanie.

- Puszczę cię jeśli odpowiesz na moje pytanie - Draco nie odpuszczał.

- Chodzi o to... - dziewczyna zawahała się na moment

- Tak?

- Że... taniec mi się podobał - wyznała.

- I dlatego odstawiasz szopkę? - spytał blondyn nieumiejętnie maskując zdumienie.

- Odpowiedziałam na twoje pytanie, więc mnie wypuść.

- Nie, Granger. O co chodzi? Przecież jeśli taniec ci się podobał to nie powinnaś się tak zachowywać - zauważył.

Ona jednak wyszarpnęła mu się i ruszyła w stronę szkoły. Draco przyglądał się jej i nagle coś zrozumiał. Jej zachowanie i oczy... wiedział już o co jej chodzi. Pobiegł szybko za nią i złapał za ramię. Ona spojrzała na niego pytająco, ale żadne z nich nic nie powiedziało. Draco zbliżył swojej usta do jej i lekko musnął jej wargi. W pierwszej chwili dziewczyna zdziwiła się, jednak odwzajemniła czuły gest. Wtedy uczucia, których przedsmak miała podczas tańca wybuchły w niej jak fajerwerki. Właśnie tego potrzebowała, jego bliskości.

Draco także nie mógł się od niej oderwać. Nie wierzył, że dziewczyna mogła poczuć to samo co on podczas tego jednego tańca, a jednak. Zadziwiła go i zszokowała, ale również dostarczyła wiele radości z jednej decyzji, którą podjął wiele lat temu. Że pierwszy taniec na Balu Siódmych Klas zatańczy z dziewczyną, którą kocha, naprawdę kocha.
C. -Chcesz mi coś powiedzieć? Ok, dobra. Powiedz mi w takim razie, dlaczego po swoim powrocie z Paryża nie mogę rozpoznać własnego domu! Powiedz mi dlaczego moja kuchnia, wygląda jakby została zbombardowana przez terrorystów! Powiedz mi dlaczego mój salon...CO TWOJE SPODNIE ROBIĄ NA TELEWIZORZE! Czy to żelazko? Błagam powiedz, że nie prasowałeś swoich spodni na telewizorze! Nie mogę uwierzyć... Jakieś resztki jedzenia pokrywają mój dywan! Co do...- tu mój głos nieznacznie się obniżył-Wyjaśnij mi to! Rozumiesz? Wyjaśnij mi to! I lepiej zrób to w tej chwili Draconie Malfoyu, jeśli nie chcesz przekonać się na własnej skórze w jaki sposób Harry nadmuchał swoją ciotkę!

-Czy mogłabyś pozwolić mi ...

-Jak śmiesz mi...

-Zamknij się! Po prostu się zamknij! Na Merlina! Jakim cudem mogłem się w tobie zakochać? Jesteś kompletną...- i zamilkł. Stał tam i patrzył się na mnie szeroko otwartymi oczami jakby właśnie dostał zaklęciem całkowitego porażenia ciała. W końcu chyba odzyskał władzę nad swoim językiem, gdyż zdołał wymamrotać -Powiedziałem to na głos?
D. - O co ci chodzi? – Zapytała, zirytowana zachowaniem i milczeniem chłopaka.
- Za tydzień wracamy do szkoły, o to chodzi. – Odpowiedział, oparł się o blat i przeczesał placami włosy.
- Nie musisz martwić się tym już teraz – podeszła, chcąc pogłaskać jego blady policzek, ale on zdecydowanie odepchnął jej dłoń. Urażona, milczała.
- Musimy zrobić zakupy, pokazać się w miejscu, w którym wszyscy nas znają i na pewno zwrócą na nas uwagę.
- Nie musimy iść na Pokątną razem, jeśli tak bardzo się tego wstydzisz.
- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi – ze złością uderzył w blat.
- Nie? To kim my w końcu jesteśmy – ludźmi w związku, czy parą wakacyjnych kochanków? Może odpowiedz sobie na to pytanie, zanim znów poruszysz ten temat. – Zirytowana odwróciła się i wyszła.
Usiadła na schodach werandy. Jej smutek mieszał się z rozgoryczeniem, jednak dominującym uczuciem była złość. Nie płakała, jednak mimo to podkuliła kolana i oparła na nich głowę. Pozwoliła, by słońce grzało jej policzki, a przyjemny wiatr smagał po twarzy. Liczyła na to, że za chwilę uspokoi się, a w głowie pojawi się jakiś pomysł na rozwiązanie drażniącej sprawy. Siedziała tak dłuższą chwilę, nie odwracając się nawet, gdy usłyszała skrzypnięcie otwieranych, a następnie zamykanych drzwi. Nie musiała patrzeć, wiedziała, kto przyszedł.
- Przecież wiesz, że nie chciałem. – Usiadł za nią, oplótł ją ramionami i mocno przyciągnął do siebie. Poczuła, że nie potrafi dłużej się na niego złościć.
- Coś wymyślimy – obiecała, mocniej wtulając się w niego.
E. - ... i wtedy tata zaczął jej tłumaczyć, że każde mugolskie żelazko krzyczy przy prasowaniu, że jest mu za gorąco, ale...- Ron właśnie opowiadał, jak podczas świąt jego mama odkryła tajny składzik pana Weasleya, a zauważywszy w nim nowe żelazko myślała, że jest to prezent dla niej, kiedy w pokoju zrobiło się wyjątkowo gorąco, więc Draco postanowił ściągnąć swój sweter i rozpiąć górne guziki od koszuli. I wtedy właśnie stało się coś, co zmroziło mu krew w żyłach. Ginny zerkając na niego przelotnie, pisnęła zrywając się z miejsca:
- Ojej, Draco!!! Czy to malinka?!- zapytała, starając się uchylić bardziej koszulę na jego szyi. I nagle wszyscy zapomnieli o feralnym żelazku pana Weasleya i w niemym szoku zaczęli wpatrywać się w przyjaciela, który usilnie starał się zakryć czerwoną, lekko już blaknącą plamkę na piersi, którą kilka dni wcześniej z niemałą dumą zrobiła Hermiona, a o której kompletnie zapomniał, rozluźniony wesołą atmosferą.
- Stary, czyżbyś zapomniał nam o czymś powiedzieć?- zapytał Harry
- Ja... nie... to znaczy..- mieszał się, desperacko szukając w głowie wyjaśnienia czerwonego znaczka na swojej piersi.- To... to zrobiła sowa! Tak sowa.- rzucił pierwsze, co przyszło mu na myśl.
- Sowa?- zapytał sceptycznie Ron.- A od kiedy to SOWY, potrafią robić malinki?- zarechotał.
- To nie jest żadna malinka, pajacu.- warknął blondyn.- Kilka dni temu poszedłem po obiedzie do sowiarni i dziobnęła mnie sowa.- wyjaśnił.- Miałem na koszuli okruchy z tarty jabłkowej, a ona chciała je pozbierać i mnie dziobnęła. Ot i cała historia.- wyjaśnił, modląc się w duchu, aby uwierzyli.
- Nieco to naciągane, nie sądzisz Harry?- Ron ciągle wydawał się nieprzekonany, a Draconowi przeszło przez myśl, od kiedy jego przyjaciel jest, aż tak lotny umysłowo.

F. - Wiesz, co prawda nie łaziliśmy po lesie, ale na brak aktywności też chyba nie mamy co narzekać.- zaśmiała się, kiedy późnym wieczorem wrócili na jacht, po kolejnym pełnym wrażeń dniu. Byli wymęczeni po wielu godzinach spędzonych na okalających wyspę skałkach.
- Tak, zdecydowanie.- potwierdził, podając jej kieliszek i wygodnie sadowiąc się obok niej, na leżaku.
- Aż trudno uwierzyć, że już jutro musimy wracać.- szepnęła smutno, spoglądając w rozgwieżdżone niebo.
- Nie myśl o tym na razie.- poprosił, aby już po chwili czule zatopić się w jej wargach. Nie chciał myśleć o rozstaniu, o tym, że straci ją już na zawsze, a ponad wszystko nie chciał myśleć o tym, że dziś, ostatni już raz trzyma ją w swoich ramionach. Za dwa dni wróci do Weasleya, a on do Astorii i oboje będą musieli zmierzyć się z życiem, które zapewne zwali im się na karki ze zdwojoną siłą, mszcząc się na nich za ten ukradziony tydzień.
- Draco?- zapytała cicho, po chwili znaczącego milczenia, podczas której, każde z nich zastanawiało się nad swoją najbliższą przyszłością.
- Tak?- szepnął spoglądając na nią.
- Jest jeszcze coś, czego nie ukradliśmy życiu, podczas tego tygodnia...- powiedziała tajemniczo, zatapiając się w jego spojrzeniu. Nie musiała mówić, o co dokładnie jej chodzi, sam wiedział doskonale..
- Myślałem, że...- zaczął, jednak Hermiona nie dała mu dokończyć.
G. - To tylko Diabeł, spławię go szybko.- pospieszne zapewnienie, gdy kciuk wciska klawisz połączenia.- Stary, to nie jest dobry moment...- zdecydowane zapewnienie, gdy oczy śledzą grację odchodzącej do okna kobiety.- Czekaj, spokojnie... Ale, jak?... To raczej długa historia... Mniejsza, mów co wiesz!... Zajebiście, tam też?... Tym razem to może nie zadziałać... Wierz mi, wiem o czym mówię... Dobra, dzięki za wiadomości. Bądź w kontakcie.- dźwięk zamykanej klapki, ogłaszający koniec rozmowy. Kobieca sylwetka ciągle jednak sztywno tkwi przy oknie nie zdradzając zainteresowania przerwaną telefonem rozmową, zaś każdy mięsień smukłego ciała zdradza zaniepokojenie.- Hermiona, mamy...
- Problem.- wypowiedziane kobiecymi ustami zakończenie.
- Właśnie, wyobraź sobie, że szuka nas Ministerstwo Magii, Rosyjska Duma, mugolski Interpol i jeszcze parę innych instytucji, Diabeł właśnie to...
- To super, ale teraz mamy trochę większy problem.- przerwane w połowie zdanie zawisające w próżni, podczas gdy kobiece ciało w końcu odwraca się od okna.
- Większy, niż Ministerstwo i banda rządnych zemsty za Potter aurorów?- ironiczne pytanie.
- O wiele.- szybkie wyjaśnienie.- James i prawdopodobnie Steve właśnie przebili opony w naszym samochodzie, podkładając pod niego przy okazji bombę, a teraz właśnie wchodzą do hotelu.- zdecydowana informacja.- Musimy się teleportować i to natychmiast!
- Oszalałaś? Czy ty słyszałaś, co ja mówiłem? Ściągniemy na siebie aurorów!- zirytowane warknięcie.- Zostajemy i walczymy! Ich jest dwóch i nas też, przy czym my jesteśmy lepsi!
- Ich jest więcej.- chłodna odpowiedź.- Cały rynek jest zastawiony tajniakami, a na dachach pobliskich budynków siedzą snajperzy. Wygląda na to, że chcą nas żywych, bo tylko tak można wytłumaczyć, że w nasze czaszki nie są jeszcze nafaszerowane ołowiem.- pośpieszne, acz spokojne wyjaśnienie.
Bo teraz liczy się gra...
- I jesteś taka spokojna?- zdziwione pytanie.
- A chcesz im zdradzić, że o nich wiemy?- chłodne pytanie.- Strzelą zaraz po tym.- zdecydowane uzmysłowienie bolesnego faktu. Byli w impasie, z którego każde wyjście jest złe.
- Jasna cholera i co teraz? Ministerstwo pewnie nałożyło już na nas namiar, cała broń jest w samochodzie, do którego już nie dotrzemy. Walczyć nie ma szans...- z każdym słowem kiepskość sytuacji uderzała coraz mocniej.
Tylko od kiedy, do jasnej cholery on się czegoś boi?
A no tak, odkąd zachciało mu się być człowiekiem...
- Obstawiam, że aurorzy nie będą tacy szybcy, żeby zjawić się na miejscu aportacji w chwili jej dokonania.- wysnuta hipoteza.- Musimy przenieść się gdzieś, skąd szybko będziemy mogli uciec, opcjonalnie gdzieś się ukryć.- ukryte za sztucznym uśmiechem stwierdzenie.

Hermiona i...
A. We trzy spojrzały na siebie z namysłem i zaraz po tym Katie ogłosiła:

- Hermiona zadurzyła się w Ślizgonie.

- To wzajemne? – zapytała przebiegle Angelina. – Założę się, że to o to chodzi, wasza dwójka ciągle przesiaduje w bibliotece, miłość moli książkowych!

- Ooo, jakie to urocze! – zagruchała Alicja.

- Proszę ograniczcie waszą wyobraźnię do prac z przepowiadania przyszłości. – powiedziała chłodno Hermiona, choć zdała sobie sprawę, że policzki zaczęły już ją palić z powodu rumieńca.

- Powiedziałaś, że podoba ci się jak wygląda. – powiedziała Angelina.

- Nie. – zaprzeczyła Hermiona. – Powiedziałam, że jest jedynym WARTYM żeby na niego spojrzeć.

- Co znaczy, ze patrzyłaś. – dodała Alicja.

- I podobało ci się to, co zobaczyłaś. – wtrąciła się Katie.

Cholera.. w co ona się wplątała? Czy nie do tego zawsze sprowadzają się babskie plotki? Nic dziwnego, że unikała tego jak zarazy przez ostatnie pięć lat.

- Słuchajcie.. – spróbowała być rozsądna. – Jest jedynym z nich, który nie nazwał mnie nigdy szlamą ani nie był w jakikolwiek sposób dla mnie niemiły. Nie spóźnia się na spotkania prefektów, nie miga się od swoich obowiązków i jestem pewna, że jako jedyny z nich faktycznie zapracowuje na swoje stopnie. Dlatego jest jedynym Ślizgonem, który nie jest całkowicie odrażający. To jest WSZYSTKO.
B. - Pięć punktów od Slytherinu, panie Nott. – syknął ze złością. – Za głupotę i bezczelność. Jeśli kiedykolwiek jeszcze będzie mnie pan zmuszał do wyciągania pana z jakiejś żałosnej małej kryjówki będzie to pana kosztowało szlaban z panem Filchem i list do pańskiego ojca. Teraz niech pan wraca do łóżka.

Pozwolił chłopakowi iść i pchnął go w stronę korytarzy Slytherinu a potem zerknął raz jeszcze w stronę schowka, w którym siedziała Hermiona modląc się, żeby nie usłyszał jej pełnego niepokoju oddechu albo dzikiego bicia jej serca, którego odgłos dudnił jej w uszach. Snape prychnął z obrzydzeniem i ruszył szybko w stronę pomieszczeń Slytherinu, powiewając szatami i zostawiając pełną ulgi Hermionę, aby odzyskała oddech i kontrolę nad swoimi galopującymi myślami.

Wszystko wydarzyło się tak szybko, że nie mogła w to uwierzyć.

Dotknęła delikatnie swoich ust, nadal nabrzmiałych od jego pocałunków. Jego pocałunków. Nie, to nie mogło się stać. Nie z nim. Nie z Nottem, najbardziej zarozumiałym z zarozumiałych drani. Tym pretensjonalnym czystokrwistym snobem. Tym przebiegłym i złośliwym Ślizgonem… bogiem seksu.
C. - Prawda czy Wyzwanie, Miona? – zapytała się Ginny.

- Wyz-hic-anie. – odpowiedziała dostając kolejnego napadu czkawki, po którym zaczęła chichotać. Rudowłosa wiedziała, że jej wszystkowiedząca przyjaciółka jest zakochana w siódmorocznym niebieskookim Ślizgonie.

- Pocałuj Blaise'a – twarz Hermiony zrobiła się jeszcze bardziej czerwona patrząc w lawendowe oczy chłopaka.

- Ginewro Weasley! – krzyknęła z oburzeniem Prefekt Naczelna. Zabini zaczął się śmiać. Wszyscy patrzyli na nich dwoje. Wstała i podeszła do Blaise'a. Podniósł swoje wypielęgnowane brwi jakby nie spodziewała się, że ona ma tyle odwagi. Stała teraz przed nim patrząc za zdenerwowaniem w jego lawendowe oczy. Hermiona pochyliła się i pocałowała go. Nagle jego ręka wplątała się w jej włosy, ponieważ pocałowała go tak dobrze jak umiała. Blaise chciał więcej, ale dziewczyna odepchnęła go i wróciła na swoje miejsce. Nagle coś trzasnęło. Hermiona podążając za wzrokiem Draco zobaczyło Theo wychodzącego z Pokoju Życzeń.
D. – Ten sen… I pan… Ta malinka i ugryzienia… – Zarumieniła się aż po szyję.

Analizując jej zachowanie i te niezbyt spójne słowa, dodać do tego reakcje… Jego mózg pracował na wyższych obrotach. Wreszcie przypomniał sobie krótką notkę z jakiejś książki. Czasami zdarzają się Realne Sny – osoba, która ma taki sen, przeżywa go również na jawie, choć jest w stanie nieświadomości. Rzadziej zdarzają się Realne Sny Łączące, które powodują jeden sen u dwojga ludzi. Skutek jest taki sam – to, co było we śnie, zdarzyło się na jawie. Czyli mieli Realny Sen Łączący? Czy to możliwe, żeby…? Nie, na pewno nie…

– Granger, mam pytanie ze sfery osobistej… – zaczął dość łagodnym tonem. – Do tej pory byłaś dziewicą, czy tak? – Kiedy skinęła głową z poważną miną, kontynuował, obawiając się odpowiedzi: – A czy dziś dalej jesteś dziewicą? – wyszeptał.

– Nie miałam nikogo w nocy. – Zamrugała. – Pan coś ukrywa – stwierdziła po chwili.

– Jeśli się nie mylę, przeżyliśmy tej nocy Realny Sen Łączący… – Ona dokończyła za niego przerażającym szeptem:

– Co we śnie, to i na jawie.

Wygiął krzywo wargi.

– Skoro już do tego doszło, to dziewicą raczej nie jesteś. I jakoś nie jest ci z tego powodu przykro – zauważył złośliwie.
E. Nagle pojawił się Lucjusz Malfoy, który biegł tak szybko, że nie potrafił wyhamować. Upadł na prawo od niej.

Hermiona natychmiast zaczęła walczyć. Gryzła, ciągnęła za włosy, kopała – wszystko co tylko przyszło jej do głowy. Jakimś cudem Lucjusz stracił swoją różdżkę. Zdołała kopnąć go kolanem w kroczę, a ból uniemożliwił mu dalszą walkę.

Skoczyła na równe nogi. Była tak spanikowana, że nawet nie starała się szukać swojej różdżki.

Lucjusz widział jak uciekała, ale nie był w stanie biec za nią. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu swojej różdżki, ale nigdzie jej nie było. Mimo bólu uśmiechnął się perfidnie.

Severus przedarł się przez Zakazany Las akurat wtedy, by zobaczyć jak Lucjusz rzuca fiolką z Eliksirem Czasowym w Hermionę. Cel trafił i fiolka rozbiła się na plecach dziewczyny oblewając ją swoją zawartością.

Hermiona potknęła się i zniknęła.

Draco i...
A. Obaj byli podatni na zranienia. Draco przez niedawną śmierć ojca, Harry natomiast nie wiedział, dlaczego jest taki osłabiony, ale błękitne oczy Draco sprawiały, że czuł niepokój. Znów pocałował Malfoya, ściskając mocno jego wargi i zaczynając się poruszać, naciskając na ciało chłopaka, wypełniając go i uderzając w jego prostatę. Biodra Draco również zaczęły się poruszać, podążając za rytmem Harry'ego. Gryfon całował jego szyję i pieścił jasne kosmyki włosów. Draco nie mógł się już dłużej powstrzymać. Ugryzł prawe ramię Harry'ego, powodując, że ten warknął i po kilku szybkich, brutalnych ruchach, doszedł w jego wnętrzu.

Malfoy również osiągnął swój szczyt, czując w sobie wybuch ciepła. Zaczął drżeć niekontrolowanie, a w końcu z jego ust wydobyło się westchnienie. Nie miał ochoty się ruszać, był zbyt zmęczony i brudny od potu i nasienia. Obrócił głowę w lewo i zobaczył, że zielone oczy Harry'ego wpatrują się w niego z uwagą. Pocałował go jeszcze raz, zaskakując tym zarówno siebie, jak i Gryfona.

— Dziękuję.

Harry nie odpowiedział. Przeciągnął się i wciąż leżąc na Draco, chwycił swoją pelerynę i przykrył ich obu. Kiedy to zrobił, Malfoy już nic nie powiedział ani się nie poruszył.

— Mam jeszcze dziesięć minut, by z tobą pobyć… ale chyba zostanę dłużej — stwierdził Harry. — Śpij, będę przy tobie.

Draco skinął tylko głową i pozwolił, by sen zawładnął jego ciałem.
B. Wszystko ma swoje miejsce i czas. Na wszystko przyjdzie kiedyś pora. Wszystko musi przeminąć. Czas płynie nieubłaganie na naszą niekorzyść. Jedni odchodzą szybciej, wcześniej, inni później. Czy jest w ogóle jakaś możliwość rozstrzygnięcia, w którym przypadku jest gorzej? Pewnie powiesz - w pierwszym, bo przecież tyle życia było jeszcze przed Tobą. Ja powiem - w drugim, bo tyle jeszcze życia bez Ciebie. Kto ma rację? I czy naprawdę logicznym jest to porównywać?
Mówiłeś, że mnie nie zostawisz.
Zostawiłeś.
Jak mam wierzyć ludziom? Jak mam ufać, będąc tyle razy zawiedzioną? Jak mam pogodzić się ze stratą, której wcale nie chcę uznać? Wolę trwać w ułudzie. Wolę myśleć, że jesteś gdzieś blisko, że czuwasz nad nami. Czasem wydaje mi się, że słyszę Twój głos, słyszę, jak mnie wołasz, ale nie mogę odpowiedzieć na wezwanie. Nie potrafię.
Widzę Cię w naszych dzieciach. Widzę Cię w twarzy Nicky’ego i w oczach Convalie. Nie potrafię zapomnieć. Czas nie leczy ran. Czas pozwala odczuwać je coraz rzadziej, coraz mniej boleśnie, ale one nigdy tak naprawdę się nie zagoją. Wciąż Cię widzę.
Twoją twarz.
Twoje oczy.
Twój uśmiech.
Wszystko, co kiedykolwiek do mnie powiedziałeś, wszystko, co w Tobie kochałam, wszystko, co z Tobą przeżyłam.
I nie żałuję. Pozostaniesz w moim sercu już na zawsze. Nie wyszłam i nawet po dłuższym czasie nie mam zamiaru wychodzić ponownie za mąż. Wiem, że nikogo innego nie będę potrafiła pokochać tak, jak Ciebie.
C. – Dlatego też – kontynuował Robards – podjąłem decyzję o natychmiastowym rozpoczęciu szkolenia wszystkich pełnoletnich czarodziejów, którzy spełniają podstawowe wymogi i wyrażają chęć dołączenia do organizacji. Czy jest pan zainteresowany kształceniem aurorskim?

– Jasne – wypalił Potter bez namysłu, po czym zarumienił się lekko i z zażenowaniem spuścił wzrok. Zdecydowanie nie chciał brzmieć jak impulsywny nastolatek, ale możliwość natychmiastowego podjęcia jakichkolwiek działań przyprawiła go niemal o palpitacje serca. To było to, o czym marzył od kilku dni i na co wyczekiwał z niecierpliwością. – Eee… To znaczy… Oczywiście, cieszę się, że będę mógł pomóc – wydukał, odchrząkując.

– Tak… Spodziewałem się takiej odpowiedzi, a teraz… – Robards uciekł spojrzeniem gdzieś w bok, widocznie podejmując jakąś decyzję. – Czuję się w obowiązku powiadomić pana o pewnym znaczącym fakcie…

Ten wahający ton ostudził zapał Harry'ego na tyle, by sprowadzić go z powrotem do rzeczywistości. Z pewną dozą niepokoju zapytał:

– Tak? O co chodzi?

– Cóż… Przeprowadzałem już tą rozmowę z wieloma pańskimi rówieśnikami i zdecydowana większość z nich wyrażała podobny entuzjazm. Potrzebujemy każdego człowieka, szczególnie takiego, któremu przyświeca jakiś szczególny cel, ponieważ gwarantuje to wysoką skuteczność – paplał. A paplający szef Biura Aurorów zdecydowanie nie był normalnym zjawiskiem.

– Proszę to z siebie wyrzucić – przerwał Harry z ledwo powstrzymywanym rozdrażnieniem. O cokolwiek chodziło mężczyźnie, brunet miał wrażenie, że zdecydowanie mu się to nie spodoba.

– Jak mniemam, pańska decyzja jest ostateczna? – Robards posłał Potterowi pytające spojrzenie.

– Oczywiście, że tak. – W głosie Harry'ego przebrzmiewała nutka zaskoczenia.

– W szkoleniu weźmie udział Draco Malfoy.

Krzesło Złotego Chłopca przewróciło się z hukiem.
D. Draco popatrzył na złośliwą kobietę, mrużąc oczy.

— Nie ma pani… nic? — zapytał przez nos. — To znaczy… jak to? Tak całkiem nic?

Madame Pomfrey pokręciła głową, mając przynajmniej tyle taktu, by wyglądać na skruszoną.

— Nie, panie Malfoy, bardzo mi przykro. Dopóki wieśniacy z wyspy Jawy strajkują, obawiam się, że szkolne zapasy kubańskiego pieprzu nie wystarczą na przygotowanie eliksiru pieprzowego przeciwko przeziębieniu.

Kobieta zamilkła i spojrzała na Draco tak, jakby obowiązkiem chłopaka było zrozumieć o jakich strasznych rzeczach mówiła. W porządku, oczywistym było, że Malfoyowie mają pewien talent do eliksirów, ale w tym przypadku – Draco nie miał pojęcia, jakie są składniki i proces warzenia eliksiru pieprzowego. Owszem, ból głowy, dźwięczenie w uszach i wszystkie niedogodności, które obecnie odczuwał, mogły mieć z tym coś wspólnego.

Patrzyli na siebie całe minuty (a przynajmniej tak się wydawało Draco). Chłopak, siedząc na jednym z łóżek w skrzydle szpitalnym, a Madame Pomfrey, stojąc przed nim i uderzając różdżką o wnętrze dłoni.

— Więc? — zapytał Draco, gdy spostrzegł, że kobieta nie ma zamiaru powiedzieć nic więcej. — Co planuje mi pani dać, żebym wyzdrowiał?

Madame Pomfrey otworzyła szeroko oczy.

— Mam kilka mugolskich lekarstw przeciwgrypowych na okazje takie jak ta, bardzo dobrych na pozbycie się symptomów…
E. Z łatwością mógł odgadnąć, co planował Draco, ale nie dbał o to. Przynajmniej dopóki nie musiał się angażować; wolał być napiętnowany jako zdrajca niż być tak słabym i tchórzliwym jak jego ojciec, koledzy i ich ojcowie. Teodor Nott miał swój własny rozum, Draco Malfoy najwyraźniej nie.

- Kolejny obchód, Malfoy? – wycedził, zadowolony z widoku podskakującego Draco, który był tak zaskoczony, jak Teodor podejrzewał, że będzie. Naturalnie Malfoy nie zauważył, że ktoś jest w pokoju.

- Oczywiście – padła krótka odpowiedź. – Cóż innego mógłbym robić poza swoim łóżkiem o tej porze?

Kłamstwo, Teodor od razu to wyczuł. Draco brzmiał dość przekonywująco, ale on wiedział, że dzisiejszej nocy Malfoy wcale nie wypełniał swoich obowiązków prefekta. Oczywiście załatwiał swoje sprawy, chcąc ukryć je przed innymi. Mimo wszystko był ślizgonem. Tym razem Teodor postanowił udowodnić Draco, że przejrzał jego blef.

- No, no, że też Czarny Pan zaangażował cię do wypełniania obowiązków prefekta – syknął. Draco wyraźnie zbladł. – Wiem, że dołączyłeś do niego.

- A dlaczego ty nie? – warknął w odpowiedzi Draco.

Teodor uniósł brew.

- Po co?

- Twój ojciec jest jednym z nas – odpowiedział Draco. – To zaszczyt, który powinieneś kontynuować z honorem.

Wargi Teodora wygięły się w niesmaku.

- Ależ to bezmyślne, Malfoy. Przyłączyłeś się do niego po to, żeby po prostu „nieść honor rodziny" i resztę tego gówna? Ja w przeciwieństwie do ciebie mam własną osobowość. Nie jestem swoim ojcem – a ty nie jesteś swoim, przekonasz się o tym.

- Tak czy inaczej Czarny Pan ci pokaże.

- Nie boję się Voldemorta – rzucił zimno, a Draco wzdrygnął się. Teodor uśmiechnął się. Nie będzie bał się wymieniać tego imienia, nie był tchórzem jak inni w tym domu. Draco spojrzał na niego, a Teodor odwzajemnił mu się tym samym. Ani Malfoy, ani sam Czarny Pan go nie przekona. Draco w końcu zrezygnował i skierował się w stronę sypialni.

Trochę więcej Dramione, jakoś tak mnie naszło...
Powodzenia!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karola
Gorrrąca paczka Skeeter
Gorrrąca paczka Skeeter



Dołączył: 27 Mar 2011
Posty: 2445
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chrzanów

PostWysłany: Pon 14:39, 24 Paź 2011    Temat postu:

To nie na moje nerwy. To jak z piosenkami kojarze, dzwoni ale nie wiem w którym kościele.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Leeni
Gorrrąca paczka Skeeter
Gorrrąca paczka Skeeter



Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 3124
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Tczew

PostWysłany: Pon 15:26, 24 Paź 2011    Temat postu:

Jezu, to nie na moje nerwy, no błagam...
Gdzieś dzwoni, ale nie wiem w kórym kościele....
Znam szść, kolejne sześć gdzieś mi swita... Trudne toto!
FOI! ja żądam snarry, moze wreszcie będe wiedziec o co chodzi. Zróbże nową kategorię, np. "Inne pairingi", co? *patrzy prosząco*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karola
Gorrrąca paczka Skeeter
Gorrrąca paczka Skeeter



Dołączył: 27 Mar 2011
Posty: 2445
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chrzanów

PostWysłany: Pon 15:28, 24 Paź 2011    Temat postu:

Leeni dobrze wiedzieć, że nie tylko u mnie kościoły dzwonią *szczerzy się*

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mewik
Cookie Monster <3



Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 3015
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Bydgoszcz

PostWysłany: Pon 17:08, 24 Paź 2011    Temat postu:

o jaaaaaa! <hamster_XD:
patrzę na Dramione A i wierzyc mi sie chce XD
hahahah XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.storiesdhl.fora.pl Strona Główna -> Czara Ognia / Cytaty - prowadzenie Foi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin